czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 15. "W końcu"

       
Było 5 komentarzy to jest i rozdział :D
Co do następnego, czytajcie niżej :D

    ____________________________________________________________________________

         Dzisiaj miał wrócić zespół. Paul, ich manager, powiedział, że nie da rady po nich przyjechać, więc poprosił nas. Zgodziłyśmy się od razu.
         Wstałam dość wcześnie. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, spięłam je w koka, którego obwiązałam warkoczem zasłaniając gumkę i poszłam do szafy. Z racji tego, że jest czerwiec postanowiłam założyć spódnicę, biały gorset, kurtkę jeansową i białe trampki. . Wyszłam z pokoju na śniadanie. Tata zostawił mi talerz kanapek i sok. Zjadłam szybko i usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi a przede mną stały dziewczyny. Wpuściłam je do środka i zaprowadziłam do kuchni. Dziewczyny miały na sobie spodenki i zwykłe topy. < Amber, Danielle,  Kimi >
        W końcu. Czekałyśmy właśnie na lotnisku. Ich samolot już wylądował, ale po chłopcach ani śladu. W pewnym momencie chyba zauważyłam Liama.
-Liss!
-Liam!
Podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go mocno. Po mnie zrobiły to Kimi, Amber i Danielle.
-Gdzie reszta?
-No za mną.- Odwrócił się, ale nikogo nie było.- A tych gdzie wywiało?
Po chwili usłyszałam wołanie o pomoc. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam jak około 10 dziewczyny odciągają gdzieś Louisa. Amber zachichotała.
-No weż idź mu pomóc.
-Czemu akurat ja ?
-Bo to ty idziesz z nim na bal.
-Ehh...-Podeszła do nich.-Mogłybyście zostawić mojego chłopaka? Dawno go nie widziałam. Lou!
-Amber! - Przytulił dziewczynę szepcząc.- Dzięki.
-Spoko. A teraz chodź.-Podeszli do nas i usiedli na plastikowe krzesła.
Czekaliśmy na resztę, ale ani śladu. W tłumie mignęły mi włosy Zayna i jego blond pasemko, ale tylko przez chwilę. Potem zniknęli.
Staliśmy na lotnisku już pół godziny. Liam chodził w kółko, a Louis siedział i próbował poprawić nam humory. Przyznam, że zaczynam powoli się martwić. Co prawda tłum fanek dalej stoi i piszczy, ale no bez przesady.
-Dobra. Ja nie mam zamiaru dłużej tu siedzieć. Laski, idziemy. Wy zostańcie, bo i was będziemy musiały szukać.
-Okej, ale bądźcie pod telefonami.
-Spoko. Jak coś to pisz, bo dzwoniąc raczej się nie dogadamy przy takim hałasie. A wy.- odwróciłam się do dziewczyn.- Każda szuka jednego. Znajdzie, przyprowadza tu i spadamy.
-Okej. -Odpowiedziały mi jednocześnie.
-To idziemy.
Ruszyłyśmy w stronę tłumu. Ciężko było nam się przepchać do środka, ale udało się. Rozdzieliłyśmy się. Kimi poszła w prawo, Amber w lewo, a ja dalej szłam do przodu. Nie było łatwo, ale po paru przepychankach zobaczyłam zdezorientowanego Nialla. Rozglądał się i nie wiedział chyba gdzie jest.
-Niall! Niall!- Nic. No racja. Przecież każda krzyczy jego imię. Dopchałam się do chłopaka i pociągnęłam go w stronę wyjścia. Horan trochę się wyrywał, jak tylko zorientował się przez kogo jest ciągnięty, ożył i zaczął się przepychać. Udało się. Wyszliśmy.
-Dziękuję. Osaczyły nas i rozdzieliły.
-Niall. Spoko. Chodź do reszty. Tam są.- Wskazałam na grupę stojącą pod drzwiami. Były tam już dziewczyny.
-Niall!- Wszyscy się na niego rzucili. No prawie wszyscy. Nie było z nami Malika.
-A gdzie Zayn ?
-Nie znalazłam go. Słyszałam jak go wołają, ale nie byłam w stanie tam dojść. Jest ciężko. Stała tam Megan z "przyjaciółeczkami".
-Kimi. Już nie tłumacz się, nie musisz. Gdzie one są ?
-Tam gdzie się rozdzieliłyśmy. Ja poszłam w prawo i jak usłyszałam jego imię, to zaraz przede mną stanęła jej świta.
-Dobra. Chodź. We dwie się dopchamy. Zaraz wracamy.
Po raz kolejny przedzierałyśmy się do przodu. Rzeczywiście była wśród tego tłumu Megan. Stała na samym początku. Zobaczyłam go. Coś do niego mówiła. Była bardzo pewna siebie. Próbowałam tam podejść,ale jej koleżanki oddzielały mnie od chłopaka. Musze je jakoś obejść. Przeszłam kawałek dalej pokazując Kimi, żeby poszła z drugiej strony. Ominęłam kilka przejętych fanek. Niektóre były naprawdę zdesperowane. Kiedy mogłam spokojnie podejść do Zayna złapałam go za rękę, a on nagle się obrócił wyrywając ją z mojego uścisku. Po tym jak mnie zobaczył od razu rzucił się w moją stronę.
-Liss!- Przytulił się do mnie.- Gdzie reszta ?
-Chodź.- Pociągnęłam go w stronę barierek. Na drodze jednak staną nam nie kto inny jak Megan.
-A wy gdzie się wybieracie ?
-Jak najdalej od ciebie. Chodź.
-Nie tak szybko. On zostaje.
-No chyba śnisz. Napisz do Kimi i Amber. I niech wezmą Danielle.- To ostatnie szepnęłam do chłopaka. Wyciągnął telefon i po chwili dał znać, że wysłał. Po chwili pojawiły się dziewczyny. Odciągnęły Malika, a ja ruszyłam za nimi. Nie zaszłam za daleko. Poczułam rękę na ramieniu.
-Pamiętaj, że to jednak nie koniec.
-Haha. Nie wątpię. -Zaśmiałam się i poszłam dalej. Doszłam do barierki i przeszłam przez nią. Ochrona pilnowała, aby żadna fanka nie przeszła na tę stronę. Przy wyjściu stali już wszyscy.
- Proszę. Jedźmy już stąd.
-Też tak myślę. Chodźcie. Mam samochód przed budynkiem.
-A gdzie Paul. Miał po nas przyjechać.- Spytał Louis.
-Dzwonił do mnie wczoraj i mówił, że nie da rady, więc jesteśmy my. A teraz wsiadajcie, bo chyba znowu słyszę piski.
I miałam rację. Wsiedliśmy do auta a w tym samym momencie przez główne drzwi wybiegły piszczące dziewczyny. Odpaliłam silnik i jak najszybciej pojechaliśmy do domu zespołu.




No no. Chcecie następny :D
Czekam na  5 komentarzy :D
Dziękuję za 1.200 wyświetleń <3
Buziaczki.
Tysiaxxx

5 komentarzy:

  1. Jej boze jak ty zajebiscie piszesz !!! Kocham kocham kocham...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj next !!! :* :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twoje opowiadanie , poprostu kocham twoj styl pisania, dopiero odkrylam tego bloga i jest poprostu extra !!!! Czekam nn :**

    Dixi :D

    OdpowiedzUsuń