niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 2. "Zamknęłam oczy myśląc, że to już koniec, gdy poczułam szarpnięcie."

   Pewnego bardzo ciepłego majowego dnia postanowiłyśmy z dziewczynami ubrać się w galaxy leginsy. Ja miałam fioletowe, Kimi niebiesko-granatowe, a Ambeer takie bardziej różowe. Jak to zwykle bywa, nie spodobało sie to Megan.
-O trzy kosmitki idą.-warknęła na cały główny hol w szkole. Spojrzałyśmy na siebie nawzajem i wybuchnęłyśmy jej śmiechem prosto w twarz, i odeszłyśmy. Zaczęła robić się czerwona. O dziwo było to widać z pod tony makijażu. Już miała coś powiedzieć, gdy odezwała się Amber.
-Och Megi, Megi. Jak chcesz to ci je kiedyś pożyczę.- Kimi i ja znowu zaczęłyśmy się śmiać i bić brawa Amber, która zwykle nie odszczekuje ludziom,bo jak twierdzi jest dobrze wychowana.
-Nie nazywaj mnie Megi, bo pożałujesz.-odpowiedziała jej już i tak wkurzona dziewczyna. Ale Amber sobie nic z tego nie robiła i poszłyśmy na stołówkę.
Dzień w szkole minął bardzo szybko i już byłyśmy w drodze do domu.
-Zapomniałam, że babcia ma jutro urodziny. Sory dziewuszki, ale muszę lecieć jej coś kupić. Widzimy się jutro, co ?-powiedziawszy to Kimi pobiegła w stronę galerii.
Tak więc wraz z Amber szłyśmy dalej. Czarnowłosa zaproponowała iść przez park i zatrzymać się na jakąś kawe i ciastko. Przytuliłam ja i pogratulowałam świetnego pomysłu na co ona z gracja nie ukłoniła. Śmiejąc sie poszłyśmy po kawy na wynos i siadłyśmy na ławce w parku.
Nagle coś za nami zaczęło się śmiać. Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy Megan i jej świte. Już wiedziałyśmy, że nie będzie za przyjemnie, ale się nie odzywałyśmy i odwróciłyśmy sie spowrotem.
-Gdzie nasza kochana Kimi ?- spytała z sarkazmem Megan.-Czyżby zmądrzała i zostawiła was?
To co zobaczyłam działo sie tak szybko. Nagle wokół nas zebrały się wszystkie z obstawy dziewczyny. Trochę się przelękłam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Widziałam, że i Amber się troche denerwuje, ale również to kryje. Dalej siedziałyśmy i udawałyśmy wyluzowane.
W pewnej chwili ktoś złapał mnie za włosy i zaczął je ciągnąć. Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam Megan.
-Zadałam wam ofiary pytanie?- Kątem oka zauważyłam, że Amber również jest ciągnięta za włosy. No tego było za wiele. Uśmiechnęłam się do dziewczyny porozumiewawczo i złapałyśmy Megan za ręce, przerzucając przez ławkę na ziemie, pod nogi ''jej koleżanek". Wstałam, stanęłam nad nią i uśmiechając się do niej, powiedziałam:
-Nigdy nie dotykaj Amber i moich włosów suko.- Po tych słowach odeszłyśmy. Nie minęło pięć minut usłyszałyśmy:
-Złapcie te suki!
Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy dziesięć dziewczyn biegnących w naszym kierunku. Krzyknęłam do Amber, żebyśmy się rozdzieliły i pobiegłyśmy w różne strony.Oby tylko jej nie złapały.-myślałam.
Postanowiłam się obejrzeć za siebie. Dalej biegły za mną, z tą różnicą, że było ich o połowę mniej. Zaczęłam szybciej biec. Po drodze prawie wpadłam na jakiegoś chłopaka. Krzyknęłam do niego, że bardzo przepraszam i biegłam dalej. Jedynym ratunkiem było przejście na drugą stronę ulicy gdzie rozciągała się ulica willowa, na której mieszkałam. Pobiegłam w tamtą stronę, ale trochę wolniej, ponieważ zaczęło mi już powoli brakować sił. Wybiegłam na chodnik i już byłam na pasach, gdy zobaczyłam wielką ciężarówkę jadącą prosto na mnie. Stanęłam ja wryta nie mogąc się ruszyć z przerażenia. Zamknęłam oczy myśląc, że to już koniec, gdy poczułam szarpnięcie. Ktoś ciągnął mnie za rękę na drugą stronę ulicy unikając tragicznego zderzenia z kilkutonowym pojazdem.
Otworzyłam oczy i ujrzałam chłopaka, na którego prawie wpadłam w parku. Patrzył na mnie z przerażeniem, a zarazem troską. Rzuciłam mu się na szyje dziękując. On się uśmiechnął i mnie przytulił. Gdy doszłam do siebie oderwałam się od niego.
-Przepraszam.-szepnęłam. On się za to uśmiechnął i powiedział:
-Nic nie szkodzi. Jestem Liam, ale chyba mnie znasz.- Odparł patrząc na mnie z ciekawością.
-Nazywam się Lisa, ale znajomi mówią do mnie Liss i przepraszam, ale nie kojarzę cię.-Powiedziałam smutno.
-Serio? Jestem Liam Payne. Z One Direction.- Rzekł zdziwiony.
- Ooo... Przepraszam, nie wiedziałam. 
-Nic się nie stało. Miło tak czasem spotkać kogoś, kto nie piszczy na twój widok.
-Jeszcze raz ci bardzo dziękuję. Może w ramach podziękowań dasz się zaprosić na kawę ?- Spytałam uśmiechając się zachęcająco do chłopaka.
-Z chęcią, ale ja stawiam.
-O nie. Ja zapraszam, ja stawiam. Ze mną skarbie nie wygrasz. Jestem typem uparciucha.-
Uśmiechnął się do mnie, podał ramię, które chwyciłam i poszliśmy do mojej ulubionej knajpki. Zamówiliśmy po kawie o kremówce i zaczęliśmy gadać. 
Mimo, iż chłopak był gwiazdą nie zachowywał się tak. Co prawda rozdał kilka autografów, ale przyglądając się mu widziałam, że go to cieszy i nie stresuje. Po krótkim czasie wiedzieliśmy o sobie już prawie wszystko. Z moich obserwacji wynikło, że jest naprawdę miły i opiekuńczy. Śmiesznie się złożyło, że mieszkamy na tej samej ulicy. Tyle, że ja mieszkam na początku a Liam, wraz z reszta zespołu na końcu ulicy. Coś czuje, że zaprzyjaźnię się z tym chłopakiem.
Po jakiejś godzinie poprosiliśmy o rachunek. Kelnerka przyniosła nam go i już miałam płacić, gdy Payne mnie uprzedził. Popatrzyłam na niego udając obrażoną, a on mnie przytulił i powiedział, że i tak nie dałby mi zapłacić. Później odprowadził mnie do domu. Przytuliłam go jeszcze raz i weszłam do środka, a on odszedł w kierunku końca ulicy, gdzie mieszkał.
Taty jak zwykle nie było w domu. Pewnie znowu pracuje. Czasami naprawdę mi go brakuje, ale rozumiem go. Postanowiłam obejrzeć jakiś film na DVD. Miałam do wyboru ''Avengers" lub ''Jestem Legendą". Stwierdziłam, że jest wcześnie to oglądnę oba. W kuchni zrobiłam sobie dwie miski popcornu, z pokoju wzięłam koc i usadowiłam się wygodnie na kanapie przed telewizorem. Skończyłam seans koło godziny 23, więc postanowiłam wziąć prysznic i położyć się spać.
Długo nie mogłam usnąć. Bałam się o Amber, chociaż znając ją, zgubiła je zaraz po naszym rozdzieleniu się. To trzeba jej przyznać, jest bardzo sprytna. W końcu udało mi się zasnąć.


Rozdział number 2 :D powoli zacznie się rozkręcać :D
Dzięki za odwiedziny :P
Tysiaxxx