piątek, 18 października 2013

Rozdział 11. "Męczyłyśmy się coś koło 2 godzin, aż w końcu Kimi nam odpuściła. "

      Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Obróciłam się w stronę Zayna. Jeszcze spał. Przyglądałam mu się. Jak ja bez niego wytrzymam? Jak wytrzymam bez nich wszystkich? Stali się dużą częścią mojego życia, bez której ciężko mi będzie funkcjonować. Z zamyśleń wyrwał mnie Malik.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Bo słodko wyglądasz jak śpisz.
-A tak normalnie to nie?- Poruszał zabawnie brwiami.
-Nie.- Odpowiedziałam stanowczo, czego zaraz pożałowałam, ponieważ chłopak zepchnął mnie z łóżka.-No wiesz co. Dziewczynę z własnego łóżka wyrzucać?
-Jak przyznasz, że jestem równie słodki w dzień jak podczas snu, to cię wpuszczę z powrotem.
-I tak miałam wstawać.- Podniosłam się i ruszyłam w strone garderoby. Zaczęłam dobierać ubrania na dzisiaj, ale i tam nie zaznałam spokoju.
-Kurde. Malik! Nawet w szafie nie odpuścisz? Masz całe łóżko, a musiałeś przyleźć tu za mną?
-To co, przyznajesz?
-Ehh... Nie. Masz świadomość swojej słodkości. Wysłuchujesz pisków i krzyków codziennie. A musiałeś się uwziąć na mnie? Co ja takiego zrobiłam światu, że mnie tak kara?- Popatrzyła teatralnie w górę.
-Ja to bym traktował to jako nagrodę. Wiesz ile dziewczyn chciałoby być teraz na twoim miejscu?
-Chętnie się z nimi zamienię, bo chciałabym się ubrać.-Ruszyłam w stronę drzwi, ale ten dalej stał nie wzruszony.- Dobra. Jesteś równie słodki w dzień jak i w nocy, podczas snu. Czy teraz z łaski swojej mogę przejść?
-Zapomniałaś o czymś.-Wskazał na swój policzek.
-Haha. Na to skarbie trzeba sobie zasłużyć.
-Przeszliśmy już na "skarbie"?
-Nie. Mówię do ciebie przesłodzonym tonem, żebyś zaczaił sarkazm.-Uśmiechnął się. O nie! Coś kombinuje. Nie myliłam się. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja cofać. Nie było to wywołane strachem, ale rozbawieniem. Co może zrobić? Czy on musi tak na mnie działać. Dobrze wie, że w końcu przestanę mu się opierać. Był coraz bliżej. Co ma być to będzie.-Pomyślałam i zamiast się dalej cofać, ruszyłam w jego stronę i wpiłam się mu w usta. Na początku trochę się zdziwił, ale szybko objął mnie w pasie. Całował jak zwykle nieziemsko. Delikatnie, ale namiętnie. Podobało mi się to. Podobało mi się w nim wszystko. Liss, ty się zakochałaś na 100%. Po dłuższej chwili, która mogłaby trwać wieczność, odsunęłam się od niego.
-No tego się nie spodziewałem.
-Jakoś trzeba cię zająć, żebym mogła stąd wyjść w jednym kawałku.
-A myślałem, że nie mogłaś już wytrzymać beze mnie.
-To też.
-Haha. I dlatego tu przyszedłem za tobą.- Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam ten gest.
-A teraz to już muszę się ubrać, bo trzeba tym na dole zrobić coś do jedzenia.- Ruszyłam, ale na drodze stanął mi Zayn. Jeszcze mu mało? Bez zastanowienia pocałowałam go w usta i popatrzyłam Malikowi w oczy. Tańczyły w nich iskierki. Chłopak zszedł mi z drogi wychodząc za mną. Jego mina była prze. Banan jaki malował się na jego twarzy był nie do opisania.
W łazience zmieniłam piżamę na różowe rurki, białą koszulkę z rękawkiem, białe trampki, różową bransoletkę i tego samego koloru kolczyki, i pierścionek. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, używając tylko kredki i tuszu. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wyszłam z łazienki, gdzie czekał na mnie Zayn. Zeszliśmy razem na dół, rozmawiając o głupotach. Tamci jeszcze spali, więc po cichu przeszliśmy przez salon, kierując się do kuchni.
Nie wiedziałam, co mogłabym im zrobić na śniadanie. Przeglądnęłam wszystkie szafki i lodówkę. W końcu doszłam do wniosku, że najlepsze będą gofry, tosty lub naleśniki. Zayn siedział przy stole i się mi przyglądał.
-Wiem, że jestem piękna, cudna i mam nieziemską figurę, ale może przestaniesz się tak gapić i pomożesz mi trochę?
-Jak jest na co, to patrzę. Co chcesz im zrobić?
-Gofry, naleśniki albo tosty. W ostateczności może  być jajecznica.
-Zróbmy tosty i gofry. Jak Niall przyjdzie to jedno mu nie starczy.
-Dobra. Kto robi naleśniki?
-Ja mogę, a ty się zajmij tostami.- Skinęłam mu i zabrałam się za robienie ciasta. Oczywiście nie obeszło się bez zaczepek. Ja go chyba kiedy porządnie uszkodzę.-Pomyślałam.
-Idę ich obudzić, a ty wyciągnij z lodówki dżem i bitą śmietanę.- Powiedziałam wychodząc z kuchni. Nie wierzę. Jest już dobrze po 10, a oni jeszcze śpią. Zabrałam się za budzenie ich. Na pierwszy ogień poszedł Louis.
-Louis. Loui mam dla ciebie marchewkę.- Chłopak się poruszył, ale nie otworzył oczu.- Louis Kevin dobiera ci się do marchewki!- Krzyknęłam, a Tomlinson zerwał się na równe nogi. Krzycząc, obudziłam również Liama.- Świetnie. Skoro nie śpicie, zapraszam was na  śniadanie.
-Śniadanie?- Poderwał się blondynek.
-O Niall. Tak, śniadanie. Zapraszam do kuchni.- No to zastał jeszcze Harry. Z tym będzie najgorzej.
-Harry, wstawaj.- Nic. Skoro po dobroci nie pójdze to trzeba spróbować innych sposobów.-Harry! Zayn chce ci wyprostować włosy. Uciekaj!- Efetk natychmiastowy. Styles wyprostował sie i złapał za głowę. Wybuchnęłam śmiechem.- Zapraszam na śniadanie.- Popatrzył się na mnie z taka miną, że myślałam, że mnie tam zje. Ruszyłam do kuchni.
Przy stole już wszyscy siedzieli. Zajęłam miejsce koło Louisa, a na przeciwko Zayna. Naleśniki Malika były przepyszne, ale chciałam go trochę powkurzać.
-No nawet, nawet, ale moje były lepsze.-Niall popatrzył na mnie, a ja puściłam do niego oczko.
-Taa... Nie obraź się Zayn, ale twoje naleśniki w porównaniu do jej to... No jakby to ująć żeby cię nie uraźić.- Malik spiorunował go wzrokiem. Reszta chyba też zaczaiła o co nam chodzi.
-Liss, dlaczego ty nie zrobiłaś naleśników?- Spytał Louis. Widziłam minę Zayna i myślałam, że zaraz pęknę.
-A wiesz. Tak chłopak chciał je zrobić, że nie mogłam mu odmówić. Ale następnym razem nie popełnię tej zbrodni.- Mulat popatrzył na wszystkich z wrogością, ale się nie odezwał. Pękłam. Zaczęłam się śmiać, a w moje ślady poszła reszta zespołu. Wkurzony Zayn wstał od stołu, a reszta zaczęła uciekać. Oczywiście ja miałam najmniej szczęścia i ruszył za mną. Jakże by inaczej. Uciekałam przed nim po całym domu, a chłopcy się z nas śmiali.
-Ja wam takie dobre tosty robię, a wy stoicie i się śmiejecie.- Po tych słowach Niall od razu rzucił się w stronę Malika.-Dziękuję ci pięknie. Nie sądzicie chłopcy, że trzeba go trochę ostudzić?- Chyba mnie zrozumieli, bo złapali go i zanieśli nad basen. Trochę się rzucał, ale w końcu wylądował w wodzie. Jego mina mówiła sama za siebie. Liss masz kłopoty.
-Wiesz skarbie, że złość piękności szkodzi.- Powiedziałam to i zaczęłam uciekać, bo Zayn już płynął do drabinki. Wbiegłam na pierwsze piętro i zamknęłam się w łazience, która znajduje się  na przeciwko mojego pokoju. Usłyszałam jak Malik wpada do mojego pokoju i zaczyna mnie tam szukać. Zwijałam się ze śmiechu, ale starałam się nie wydać przy tym żadnego dźwięku.
-Gdzie ona jest!- Mówił schodząc po schodach. Powoli i jak najciszej wyszłam z łazienki. Skierowałam się na dół. To był błąd. Obróciłam się, a za mną stał On. Przerzucił mnie przez ramię i ruszył w stronę tarasu. O nie!
-Dobra. Przepraszam, ale wiesz, że lubię się z ciebie nabijać. Zayn! Aaaa...!- Wskoczył. No ja go zabiję. Chłopcy śmiali się z nas. Podpłynęłam do nich.-No i z czego się śmiejecie?Pomoglibyście mi wyjść, bo już mam dość tamtego idioty.-Popatrzyłam się na niego i puściłam oczko, a on się uśmiechnął. Louis i Harry podali mi ręce, a ja pociągnęłam ich do wody. Liam i Niall leżeli na tarasie ze śmiechu. Szybko wyszłam z wody i pobiegłam, tym razem, do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy suche ubrania i weszłam do łazienki. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i udałam się do salonu. To co tam zobaczyłam kompletnie mnie zatkało. Na kanapie przed telewizorem siedzieli chłopcy. Każdy był suchy, jakby nic się nie stało.
-Jak wy?... Jak to możliwe?
-O Liss. Normalnie. Zajęliśmy po jednej łazience w każdym pokoju.-Odezwał się Louis.
-A spoko. To co robimy?-Nagle każdemu przyszedł sms.
-Zapomniałem na śmierć. Dzisiaj kręcimy teledysk. Mamy być za godzinę w studio.-Jako pierwszy odezwał sie Liam.
-To idźcie lepiej do domu się odświeżyć. Widzimy się potem.
-Zwykle to trwa do późna.
-Ooo... To odpoczniecie ode mnie.- Zaśmialiśmy się wszyscy
-Dobra to idziemy. Zadzwonimy jak skończymy wcześniej.- Powiedział Harry i ruszyli w stronę drzwi.
-Chłopcy! A nie zapomnieliście o czymś?- Stałam w salonie z rozłożonymi rękami. Rzucili się na mnie, wyściskali i wycałowali.
-Napiszę potem.-Szepnął mi Zayn, przytulając mnie i dał mi buziaka w policzek.
Kiedy wyszli, usiadłam przed telewizorem i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W końcu postanowiłam zająć się sprawami balu. Z pokoju przyniosłam plan sali, w której ma się to odbyć, i zaczęłam na nim rozmieszczać scenę, stoliki, bufet. Wszystko było rozstawione tak, aby na środku był duży parkiet do tańca. Do tego zaczęłam dodawać dekoracje. Wyszło naprawdę nieźle.
Po skończonej pracy, schowałam wszystko do pokoju, aby nic mi się z tym nie stało. Wróciłam do salonu. No nie. Potrzebuję towarzystwa. Złapałam za telefon i wykręciłam numer Amber, potem Kimi. Zdecydowałam się również zaprosić Danielle. Jest fajna i nowa. Postanowiłam bliżej ją poznać. Zgodziła się od razu. Poinformowałam je, żeby wzięły ubrania i piżamki, bo zostają na noc.
         Przyszły po godzinie obładowane torbami. Wzięłam od nich wszystko i odłożyłam pod ścianą w salonie obok drzwi na taras.
-No to dziewczynki, co robimy ?
-Proponuję zrobić coś dobrego do jedzenia na nasz babski wieczór.- Z tym pomysłem wyjechała Kimi. Od razu pobiegłyśmy do kuchni. Każda przeszukała szafki w poszukiwaniu czegoś dobrego i jadalnego.
-Yyy... Liss ? Czy był dzisiaj u ciebie Niall ? -Odezwała się Amber.
-Kto to Niall ? Chłopak ? -Zapytała Danielle.
-Haha. Nie, nie chłopak. A przynajmniej nie mój. -Spojrzałam na Kimi.
-Ej ! Mój też jeszcze nie !
-Mamy cię ! "Jeszcze" -Stwierdziła Amber, robiąc w powietrzu cudzysłów przy słowie jeszcze.
-Oj, dobra dobra. Chodźmy lepiej do sklepu, bo płatkami się nie najemy.
        Założyłam moje czarne tenisówki, wzięłam kasę i telefon. Wsiadłyśmy do mojego vana i pojechałyśmy do marketu. Wzięłyśmy dwa wózki i ruszyłyśmy w głąb sklepu. Kimi i Danielle miały kupić napoje i coś na słodko, a ja i Amber zajęłyśmy się zdrowszą żywnością. Oznajmiłam dziewczynom, żeby brały co chcą, bo ja biorę na siebie koszta. W naszym koszyku lądowały warzywa, owoce, wędliny, sery, jogurty i przyprawy. Nie zabrakło dodatków do ciast i tortów.
        Zadzwoniłam do dziewczyn, że spotkamy się przy kasie za 5 minut. Rozłączyłam się i skierowałyśmy się z naszym wózkiem w stronę kasy. Dotarłyśmy na miejsce, a nam ukazał się wózek pełen wód gazowanych, soków, oranżad, chipsów, ciastek, popcornu i żelków. Nie zabrakło oczywiście alkoholu, ale było go niewiele i były to tylko piwa smakowe.
        Kasjerka dziwnie się na nas popatrzyła, ale zaczęła nabijać zakupy na kasę. Trochę jej to zajęło i rachunek też nie wyszedł mały, ale miało nam to na trochę starczyć. Wpakowałyśmy to wszystko z powrotem do wózków i zaprowadziłyśmy je pod samochód. A może by powkurzać Horana ?
-Laski. Robimy zdjęcia koszykom i wysyłamy do Nialla.
-Haha. OK.- Postawiłyśmy koszyki tak, aby stały naprzeciw siebie, a dziewczyny stanęły w środku.
-A teraz powiedzcie CHEESE.
-Cheese ! -I zrobione.
-Dobra. Pakujemy. -Powiedziałam i zabrałyśmy się do roboty. Trochę nam to zajęło, ale opłacało się. Wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy.
           W domu powtórka z rozrywki. Różnicą było to, że zakupy musiałyśmy rozpakować i poustawiać w szafkach. Pół godziny noszenia i kuchnia była pełna jedzenia. Zrobiłyśmy sobie popcorn, wzięłyśmy żelki i picie i zaniosłyśmy wszystko przed TV. Oczywiście nie zapomniałam o Niallu i schowałam parę paczek jego ulubionych żelków w szufladzie. Zrobiłam gorącą herbatę z cytryną, dziewczyny pomogły zrobić talerz kanapek. Wszystko wylądowało na stoliku w salonie. Przebrałyśmy się w piżamy <Liss 1, Amber 2, Danielle 3, Kimi 4> i rozsiadłyśmy się na kanapie. Pogadałyśmy chwilę i pojadłyśmy. W tym czasie zdążyłam wysłać Niallowi mms. Załączyłam zdjęcie zrobione na parkingu przed marketem i dodałam opis: To wszystko czeka na ciebie u mnie. I mam twoje ulubione żelki. Zapraszam jutro. Wysłane. Zaczęłam się śmiać, gdy napisał, że jutro wpadnie z samego rana. Nazwał mnie przy tym księżniczką. Zaśmiałam się i odpisałam, że będę czekać.
          Po jakimś czasie znudziło nam się siedzenie. Włączyłam muzykę i zaczęłyśmy tańczyć. Skoczyłam na górę po aparat i rozpoczęła się mała sesja z PIŻAMA PARTY. Jak ona coś wymyśli to strach się bać. Przyniosłam grę, każda wybrała sobie pionki do gry i się zaczęło. Męczyłyśmy się coś koło 2 godzin, aż w końcu Kimi nam odpuściła. Wróciłyśmy na kanapę i zastanawiałyśmy się co dalej porobić.
Wygłupom nie było końca. Zagrałyśmy jeszcze w butelkę i Kimi naszła ochota na grę w Eurobiznes.
-Co powiecie na film na zakończenie dnia ? -Kolejny genialny pomysł padł z ust Danielle. Od razu wstałam z wcześniej zajmowanego przeze mnie miejsca i podeszłam do szuflady z filmami.
             Otworzyłam ją i zaczęłam przeglądać jej zawartość. W końcu znalazłam film, na który miałyśmy ochotę: "Abrahama Lincolna. Pogromcę wampirów" i włączyłam go. Skoczyłam między dziewczyny. Zorientowałam się jednak, że nie mamy żadnych koców. Pobiegłam jeszcze szybko na górę i każda dostała po jednym. Usiadłam wygodnie między Amber a Danielle i zaczęłyśmy oglądać.
Doszłam może do połowy filmu, gdy przyszedł mi sms. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Od Zayna.
Z:Hej Mała :D Mówiłem, że napiszę. Co tam?
J:Hej :) Nie spodziewałam się, że mimo tak późnej pory napiszesz. Sądziłam, że jesteś zmęczony. Ale cieszę się. U mnie nudno trochę. A jak wasz teledysk?
Z:Aa... Skończyliśmy przed chwilą. Nudzisz się bez nas?
J:Dopiero? Myślałam, że już z domu jesteście. A nudno rzeczywiście bez was, ale zaprosiłam na noc dziewczyny i jakoś sobie radzimy :D
Z: Nie. Dopiero się zbieramy i wiedziałem, że długo bez was nie wytrzymasz.
J:Ciekawę co będzie jak pojedziecie w trasę :D Chyba sobie kogoś na wasze miejsce znajdę.
Z:Nas nie da się zastąpić.
J:A żebyś się czasem nie zdziwił, jak wrócicie.
Z:Zrobisz mi to?
J:Nie wiem. Przemyślę to.
Z:No wiesz co... Co robisz jutro?
J:A dlaczego pytasz?
Z:A bo chciałbym się zaprosić do nas. Mówiąc "do nas", chcę, abyś wiedziała, żeby nie zapomnieć ubrań zmiennych. Dobrze wiesz, że nie wypuścimy cię :) A no i weź dziewczyny. Bez nich się nie obejdzie.
J:Zastanowię się. A co do dziewczyn, to jeszcze  nie znacie Danielle. Brać ją ?
Z:Jak najbardziej. Będzie ciekawiej :D
J:OK.Dobra, bo oczy już mi się zamykają. Dobranoc :*
Z:Spoko. Kolorowych :**
Wyłączyłyśmy telewizor, rozłożyłyśmy cztery jednoosobowe materace na podłodze w salonie tak, abyśmy były odwrócone do siebie głowami i zaczęłyśmy gadać. Długo to jednak nie potrwało. Każda po kolei zaczęła usypiać. Pamiętam jak Kimi zawzięcie dyskutowała z Danielle o filmach. Szybko znalazły wspólny język. Amber za to już słodko spała. W dość krótkim czasie do niej dołączyłam.



Fajnie fajnie. Coraz więcej komentarzy i wyświetleń. Cieszę się niezmiernie :P
Trochę mi zajęło poprawianie tych wypocin, ale jakoś chyba wyszło. Mam nadzieję, że nie zniechęcą was zdjęcia :D
Tym razem ta sama zasada :D

5 komentarzy = następny rozdział :)

Pozdrawiam i zachęcam :D
Tysiaxxx

2 komentarze: