piątek, 27 września 2013

Rozdział 8. "Chyba musisz mnie przeprosić(...)Tak. Masz rację. Kiedyś może to zrobię."

       Ze snu wyrwał mnie dźwięk schodów. Ktoś schodził na dół. Nie otwierałam oczu, ponieważ chciałam jeszcze pospać.
-Tu jest.- Usłyszałam głos Liama.
-Ale się musiała z nami namęczyć skoro obudziliśmy się pokojach.- Odezwał się Niall.
-No. Pewnie ciężko było. Nawet nam ciężko zawlec Hazzę do łóżka. A ona jest delikatniejsza i słabsza od nas.- Wtrącił Zayn.
-Rzeczywiście. Lekko nie było. W zamian za to możecie zrobić mi śniadanie.- Odezwałam się w końcu, dalej nie otwierając oczu.
-Już się robi Piękna!- Krzyknął Harry.
-Tylko nie Piękna, i nie krzycz, bo jeszcze śpię.
-A właśnie. Dlaczego śpisz tu?- Usłyszałam Liama i poczułam, że kanapa się zapada na jednym końcu, więc podkuliłam nogi.
-Musiałam gdzieś Zayna położyć.
-Dzięki, że chociaż mnie nie rozbierałaś.- Powiedział Malik.
-Sam stwierdziłeś, że ci będzie wygodnie spać w ubraniach. Co miałam zrobić? Usnąłbyś na siedząco.
-No Ok,Ok. Dzięki. To co chcesz na śniadanie?
-Nie wiem. A co umiecie?
-O dużo rzeczy. Zayn. Jakie śniadanie przygotujesz naszej Ślicznotce?- Odezwał się Louis.
-Tomlinson. Za tę Ślicznotkę to ja już wolę sobie sama coś zrobić.
-Oj sory Liss. No nie gniewaj się na mnie.- Nagle do wszystkich przyszły sms-y.
-To nasz manager. Dzisiaj mamy wywiad o 18.- Powiedział Liam.
-Wieczór bez was. W końcu.- Wstałam z kanapy i zaczęłam tańczyć.
-Aleś ty miła.- Odezwał się urażony Zayn.
-Cała ja, ale nie gniewaj się.
-Chyba musisz mnie przeprosić.- Mówiąc to nadstawił policzek.
-Tak. Masz rację. Kiedyś może to zrobię.
-Ej!
-Haha. Tak. To co jemy na śniadanie? Szczerze. Nie chce mi się nic gotować. Chodźmy do Nandos.- Po tych słowach Niallowi zaszkliły się oczy.- Powiedziałam coś nie tak?
-Nie. Niall uwielbia Nandos.- Oświecił mnie Louis.
-Och, Horanku. Świetnie. Idę się przebrać i możemy iść.- Pobiegłam do pokoju. Z szafy wzięłam luźny, pomarańczowy t-shirt, krótkie jeansowe spodenki, czarne botki ii tego samego kolory bransoletkę i torbę. 
        Gotowa zeszłam na dół.
-Ładnie wyglądasz.
-Dzięki Liam.
-Weź jeszcze okulary. Nie rozpoznają cię i będziesz miała spokój.
-Okej. -Wróciłam do pokoju, założyłam czarne okulary i tego samego koloru czapkę z napisem "FAME".
Do Nandos pojechaliśmy samochodem chłopców. Wysiedliśmy pod lokalem. Gdy weszliśmy do środka od razu poszłam się przywitać z Sofii. Chłopcy zajęli stolik, a ja po chwili do nich dołączyłam. Złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy gadać, właściwie o wszystkim, i o niczym. Gdy dostaliśmy posiłki, jedyną osobą, która milczała był Niall, całkowicie pochłonięty zawartością swojego talerza. Skończyliśmy jeść i chłopcy odwieźli mnie do domu,  gdzie miałam spędzić resztę dnia z dala od ludzi.
         Zauważyłam, że Harry przyglądał się Sofie. Może w końcu spodobała mu się jakaś konkretna dziewczyna. Fajnie by było.
         Przebrałam się w wygodniejsze ubrania typu luźne dresy i top. Wzięłam z pokoju gitarę i zeszłam do salonu. Grałam dobre dwie godziny, aż mi się to trochę znudziło. Odniosłam instrument na swoje miejsce i włączyłam FIFE 12. Dawno w nią nie grałam.
         Przerwało mi jednak pukanie do drzwi. Chyba nigdy nie zaznam spokoju. Niechętnie podeszłam i otworzyłam je na oścież. Przede mną stały Amber i Kimi.
-Cześć. Co robisz ?
-Gram w Fife.
-Chodź do kina.
-Nie chce mi się. Poza tym chyba nie ma niczego ciekawego.
-Chodź na cokolwiek. Nudzi się nam.
-Okej. Poczekajcie. Przebiorę się.
        W pokoju znalazłam ciemne legginsy, białą koszulkę z krótkim rękawem, ciemne adidasy i kurtkę. Wzięłam jeszcze trochę kasy i poszłam do dziewczyn.
        W kinie stwierdziłyśmy, że nie ma niczego ciekawego, więc poszłyśmy na kawę do kawiarni w parku. Gadałyśmy i gadałyśmy. Zaczęło się ściemniać.
        Wyszłyśmy z pomieszczenia, ale nie chciało nam się jeszcze wracać, więc poszłyśmy przez park i na około. Przechodząc obok jednej z alejek usłyszałyśmy jakaś dziewczynę.
-Czego ty ode mnie chcesz ?
-Nauczyć cię kultury.
-Czy to nie Megan ? Nad kim tym razem się znęca ?-Odezwała się Kimi.
-Nie wiem. Chodźcie sprawdzić.
         Weszłyśmy w alejkę. Przeszłyśmy kawałek i zobaczyłyśmy grupę dziewczyn. Było ich może z dziesięć. Podeszłyśmy po cicho jeszcze bliżej. W środku stały jeszcze cztery. Jedna z nich była Megan a dwie trzymały za ręce brunetkę.
-No to co chciałaś mi powiedzieć.- Jad, z jakim to wypowiedziała, był wyczuwalny na kilometr.
-Znalazłaś sobie kogoś nowego do znęcania ?- Wypowiedziałam to i wszystkie pary oczu były zwrócone na nas.
-O proszę. Będzie ciekawiej.
-No na pewno. Zostaw ją. Co znowu ci nie pasowało, że przeszła obok ciebie i na takie coś popatrzyła ?
-Licz się ze słowami !
-Skierowane są do ciebie. Nie jest w tym wypadku konieczna uprzejmość z mojej strony.
-Wiesz, że macie teraz przejebane ? -Zaśmiałyśmy się. Poczułyśmy czyjeś ręce na naszych nadgarstkach. Rozglądnęłyśmy się. Trzymały nas a Megan patrzyła z wyższością. Popatrzyłam porozumiewawczo na dziewczyny. Pokiwały głową, a ja wybuchnęłam po raz kolejny śmiechem. Kimi i Amber dołączyły do mnie. Nagle zaczęłyśmy piszczeć. Wszystkie na raz byłyśmy o wiele za głośno. Dziewczyny poluźniły uściski. Wyrwałyśmy się, złapałyśmy dziewczynę, przez którą postanowiłyśmy tu przyjść i zaczęłyśmy uciekać.
        Biegła równo z nami. Wybiegłyśmy z parku i weszłyśmy do małej kawiarenki po drugiej stronie ulicy. Popatrzyłyśmy na dziewczynę. Miała brązowe, kręcone włosy, nieco ciemniejszy odcień skóry i brązowe oczy. Była mojego wzrostu.
-Jesteś nowa ? -Spytałam.
-Tak. Niedawno się przeprowadziłam. Jestem Danielle. Danielle Peazer.
-Lisa, ale mów mi Liss. To jest Kimi, a to Amber.
-Miło was poznać i dzięki wielkie. Nie wiem o co się czepiała.
-A co ci mówiła ?
-Że jak coś do mnie mówi, to mam grzecznie słuchać i się nie odzywać.
-Wyzywała cię ?
-Taa... To jej co nieco odpowiedziałam.
-Brawo, brawo. Niewielu jest zdolnych. Za dużo dziewczyn z nią chodzi.
-A wy ? Długo ją znacie.
-Za długo. Trafisz sama do domu ? Daleko mieszkasz ?
-Zaraz za parkiem. Pierwszy dom po lewej.
-To ty się tam wprowadziłaś ? Ja mieszkam pod 8 po prawej.
-Tak to ja. Może mnie kiedyś odwiedzicie ?
-Spoko. Może chodźmy już ?
        Wyszłyśmy i skierowałyśmy się w stronę domu. Rozstałyśmy się z Amber i Kimi zaraz za parkiem. Dalej z Danielle szłyśmy same. Pogadałyśmy trochę.
         Doszłyśmy do jej domu.
-Liss, poczekaj. Nie wiesz może czy nie ma tu w okolicy jakiejś szkoły tańca ?
-Tańczysz ?
-Tak. Wcześniej chodziłam do szkoły po drugiej stronie miasta, ale nie opłaca mi się tam dojeżdzać. Za dużo czasu.
-Ja się uczę w szkole za parkiem. Zaprowadzę cię jutro.
-Dzięki wielkie. Dobranoc.
        Pożegnałam się z Danielle i ruszyłam w stronę domu.
Dobrze zrobił mi ten wieczór. Może wcale nie potrzebowałam samotności. Zaczęłam myśleć. Nad tym jak poznałam chłopców i jakie miałam życie bez nich, o Kimi i Amber, o tym, że są przy mnie zawsze, o mamie, której mi brakuje. Chciałam ją zobaczyć. Tak bardzo mi jej brakowało. Zeszłam do garażu w poszukiwaniu pudeł ze zdjęciami. Gdy znalazłam odpowiednie, wróciłam do salonu. Przeglądając zdjęcia, wróciły wspomnienia. I te dobre, i te złe. Mama uwielbiała uwieczniać wszystko na zdjęciach, dlatego było ich sporo. Wyciągając kolejne zdjęcia łzy same napływały do oczu. Mama, babcia. One o mnie dbały najbardziej. Po ich śmierci nie miałam nikogo. Tata cały czas pracuje. Ciekawe czy w ogóle jeszcze pamięta jak wyglądam. Wiem, że robi to dla mnie, ale czasami wolałabym nie mieć nic prócz niego. Brakuje mi tych chwil. Kiedy zbieraliśmy się wszyscy przy obiedzie i rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Odłożyłam wszystkie pamiątki do pudła, ale nie chciałam ich odnosić z powrotem do garażu. Zaniosłam to wszystko do swojego pokoju i położyłam na półce w garderobie. Żebym zawsze mogła do nich wrócić. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Położyłam głowę na poduszkę i poczułam znany mi zapach. Zayn. Ten chłopak mnie intrygował. Nie spotkałam jeszcze takiego, który rozmawiałby ze mną na tak wiele tematów. I nie całowałby tak dobrze. Ale chyba się nie zakochałam ?! Nie, nie to nie możliwe.- Pomyślałam. Zayn jest cudowny, ale żeby od razu się zakochać? Z takimi myślami usnęłam.

Niektóre zdjęcia Liss.


Liss i jej matka Rosalie.


Zdjęcia zrobione przez Thomasa.




No i jest Rozdział 8 :D 
Dodałam nowy gadżet :) Będzie zawierał datę następnego rozdziału :D  Liczę na komentarze na zachętę. 
Dodałam też zdjęcia, które, między innymi, oglądała Liss.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Tysiaxxx




sobota, 21 września 2013

Rozdział 7 "poczułam jak zimno rozchodzi się po całym moim ciele"

        Obudziły mnie ciche szepty nad nami, ale postanowiłam nie otwierać oczu i posłuchać. Może będzie coś ciekawego.
-Ej. Czy oni się do siebie przytulają?- To był chyba Harry.
-A nie widzisz. Jakby mógł, to by jej chyba nigdy nie puścił.- A to Louis. Zaraz. Jak to przytulają? Poruszyłam się lekko i poczułam jak ręce Zayna zaciskają się na mojej talii.
-Może ich obudzimy?
-Zayn śpisz?- Szepnęłam do niego najciszej jak mogę.
-Nie, słucham tych debili.- Odpowiedział mi.
-Ja też.
-To co budzimy ich?
-Loui zostaw ich. Niech się wyśpią, bo z tego co wiem długo nie mogli usnąć. Dobra chodźcie. Zrobimy im śniadanie.- Odezwał się Liam.
-Eh.. Ok. Ale ja uważam, że trzeba ich obudzić.
-Louis!
-Ok. Idę, idę.- Usłyszałam jak wychodzą i zamykają za sobą drzwi. Otworzyłam oczy, a przede mną zobaczyłam brązowe tęczówki Zayna, a potem jego uśmiech. Gdy się wybudziłam do końca zauważyłam, że ja się w niego wtulam, a ten mnie obejmuje w talii. Uśmiechnął się do mnie, gdy zorientowałam się, jak leżymy.
-I jak się spało.
-Bardzo dobrze. To co idziemy na to śniadanie, bo tak szczerze, to jeszcze mi się nie chce.- Westchnęłam.
-No mi też nie. Poleżmy jeszcze chwilę?
-Ok.- Próbowałam się od niego odsunąć.
-O nie! Mi jest tak wygodnie, nie wiem jak ci.
-Mi też, ale to serio dziwnie wygląda.
-A będzie wyglądało dziwnie jeśli zrobię to?- Po tym mnie pocałował. Czułam się jak w siódmym niebie. Natychmiast oddałam pocałunek, tym samym wtulając się w niego jeszcze bardziej. Po chwili, która dla mnie mogłaby trwać wiecznie, oderwaliśmy się od siebie. Zobaczyłam uśmiech na twarzy Malika.
-Wiesz, że całujesz nieziemsko?
-Och... Wiem, dużo razy to słyszałam.- Odpowiedziałam mu, ale jak zobaczyłam, jak jego twarz smutnieje, dodałam.- Oj żartuje. Mówisz mi to pierwszy. Masz szczęście, że jesteś numerem jeden. A poza tym, pewnie i tak to wiesz, ale ty również bosko całujesz.
-Nie mylisz się, ale usłyszeć to od ciebie to co innego. Słyszeć to od setki dziewczyn to nic w porównaniu do twoich słów.
-Aż od setki ? No to ja aż taka ilością się pochwalić nie mogę.
-Wolałbym być pierwszy we wszystkim.
-Za dobrze by ci było. Z moim wyglądem i charakterem. Na twoim miejscu bym się cieszyła jakbyś był dziesiątym.
-Aż się boję spytać, ale który jestem ?
-Na razie żadnym, ale może kiedyś, w jakiejś niedalekiej przyszłości. Czas pokaże.
-Ej, no mi odmówisz?
-Tak. A teraz chodź na śniadanie.
-Ale wiedź, że nie dam ci z tym spokoju Mała.
-Oj cicho być i chodź na śniadanie, bo umieram z głodu. I przestań z tym Mała !
Po 10 minutach byliśmy na dole. Chłopcy się dziwnie patrzyli ale nie zadawali pytań. Ale nic nie może trwać wiecznie.
-Liss?- Odezwał się Loui. Popatrzyłam na niego dając mu znak, że go słucham.-Zajęta jesteś dzisiaj, bo znowu mecz jest.
-Nie, nie mogę. Idę z dziewczynami na zakupy.
-O! A co będziesz kupować?
-W czymś muszę iść na bal. Dyrka sobie wymyśliła bal pożegnalny dla ostatnich klas. Jeszcze trzeba być obowiązkowo z partnerem. Chyba pójdę do niej prosić, żebym szła sama.
-Weź Zayna.-Niall mówiąc to, uśmiechał się od ucha do ucha.-A tak w ogóle, czemu chcesz iść sama?
-Nawet nie wiecie na ilu balach byłam. Każdy kończył się katastroficznie. Dlatego nigdy się nie zgadzam na zaproszenia. Albo ja sobie kogoś wybiorę, albo idę sama.
-Ciekawe. A jak ci się jakiś chłopak podoba i cie zaprosi?- Zapytał Harry.
-No może ewentualnie tak. Parę razy mi się to zdarzyło, ale to była porażka.
-A Amber z kimś idzie?-Było widać po Louisie, że od kiedy usłyszał o balu nad czymś się zastanawia.
-Na razie z nikim. Nikt nas jeszcze nie zapraszał, ale poczekaj. Daj nam dwa dni. Zawsze tak jest. Wieści się szybko rozchodzą. W końcu każdy chce iść z trójką z samorządu.
-Wieści?- Spytał Zayn.
-No wiecie. Czasami uważają nas, a najczęściej mnie, jako zakazany owoc. Wyprzedzę wasze pytanie Dlaczego? Ciekawi ich z kim pójdę. Czy odmówię wszystkim chłopcom w szkole, czy na kogoś się w końcu zdecyduję? Traktują mnie jak rzecz, więc odmawiam wszystkim.-Chłopcy patrzyli na mnie z zaciekawieniem, ale już się więcej nie odzywali.
Po 2 godzinach spędzonych z One Direction wróciłam do domu. Wzięłam długą kąpiel w moim ulubionym malinowym płynie. Wysuszyłam się, ubrałam, zjadłam coś jeszcze i wyszłam z domu. Z dziewczynami miałam się spotkać przed galerią. Idąc przez park zamówiłam nam trzy kawy na wynos. Dotarłam na miejsce i od razu je zobaczyłam. Podbiegłam do nich i wręczyłam kawę, a potem je wyściskałam.
-Kiedy ja was widziałam? Kawał czasu zleciał. A właśnie. Amber z kim idziesz na ten bal?- Spytałam.
-Jeszcze nie wiem. Nikt mnie nie zaprosił, a co?
-A bo byłam u chłopców i Louis się interesował z kim idziesz. Zaproś go.
-Dobra, ale jak ty zaprosisz Zayna
-Prędzej to Lou zaprosi ciebie. Haha. Dobra chodźmy poszukać czegoś na ten bal.
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu, ale nic nie znalazłyśmy. Ja rozumiem, gdyby to były sukienki dopasowane do własnego gustu, ale one muszą być długie. Powinny sięgać do kostek, co najmniej, ale ja miałam zamiar się trochę zbuntować, ale postanowiłam sobie te plany odpuścić. Po 3 godzinach szukania znalazłyśmy nasze cuda. Moja była brązowa. Co prawda była do kostek, ale to była ta jedyna. Kimi kupiła niebieską sukienkę bez ramiączek, a Amber złotą również bez ramiączek.
Zadowolone z zakupu poszłyśmy do mnie do domu. Przebrałyśmy się w sukienki i zeszłyśmy do salonu. Każda wyglądała cudownie. Cieszyłyśmy się jak głupie z zakupów.
Nagle nasze śmiechy przerwało pukanie do drzwi. Byłam jeszcze w sukience, ale poszłam otworzyć. Przede mną stali chłopcy z zespołu. Zaprosiłam ich do środka. Stali jeszcze chwilę przyglądając się mi, aż w końcu oprzytomnieli i weszli.
-Chodźcie do salonu. Kimi i Amber tam są.
Weszłyśmy do pokoju, a dziewczyny rzuciły się gościom na szyję zaczynając się witać. Zaczęłam się śmiać, gdy Tomlinson witając się z Amber upadł z nią na podłogę. Ja słodko ją przepraszał. Poszłyśmy się przebrać. Po powrocie do salonu nikogo nie było, a światło było zgaszone. Włącznik światła był po drugiej stronie pokoju. Dziewczyny stwierdziły, że poczekają przy schodach a ja ruszyłam w poszukiwaniu światła. Byłam w połowie pokoju, gdy ktoś mnie złapał w talii, a ja krzyknęłam. Amber i Kimi też zaczęły krzyczeć. Ktoś mi zatkał usta i obrócił przodem do siebie. Nagle poczułam czyjeś usta. Już wiedziałam, kto to. Wpiłam się w niego. Poluzował uścisk, a ja się mu wyrwałam biegnąc do włącznika. Pojawiło się światło. Pod schodami stały dziewczyny trzymane przez Nialla, Harrego, Liama i Louisa, a na środku pokoju stał Zayn. Patrzył się na mnie chwilę, a ja się do niego słodko uśmiechnęłam. Chłopcy puścili moje BFF. Usiedliśmy na kanapie śmiejąc się.
-To co was kochane moje skarby sprowadza?
-A z nudów przyszliśmy.-Odezwał się Liam.
-O jak słodko. Pomyśleliście o nas.
-No a o kim? Tylko wy nie piszczycie na nasz widok i można z wami normalnie i o wszystkim pogadać.
-O Loui. Wiesz, że cię kocham?
-Wiem Mała. Kto by mnie nie kochał.?- Przytuliłam się do niego.
-Ej! A my to co? Też chcemy trochę miłości od ciebie.- Powiedział Niall.
-Haha.- Podeszłam do każdego, powiedziałam mu, że go kocham i cmoknęłam w policzek. Na końcu był Zayn.
-A ciebie Zayn to chyba kocham najbardziej.-Dałam mu buziaka w policzek i usiadłam na podłodze przed nimi.
-Tylko w policzek. Podobno kochasz mnie najbardziej.
-Na więcej na razie nie zasługujesz.-Uśmiechnęłam się do niego. Gadaliśmy długo.
-Oglądamy jakiś film?- Zapytał Liam. Podszedł do szafki z filmami i zaczął je oglądać.
-To ja zrobię nam coś do jedzenia.- Powiedziałam i ruszyłam do kuchni. Szukałam popcornu. Okazało się, że jest w szafce, na najwyższej półce. Próbowałam go dosięgnąć, ale nic z tego. Już miałam się wspinać na blat, gdy poczułam jak ktoś mnie łapie. Podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się. Przede mną stał Zayn.
-Matko! Przestraszyłeś mnie. Nie można się odezwać, że jesteś?
-Nie. Taki był zamiar. Chciałem ci pomóc.
-O ile mi wiadomo, jestem już duża i w takich sprawach jak gotowanie czy ściągnięcie czegoś z półki nie potrzebuje pomocy.
-Czyli jednak dosięgniesz tego popcornu?- Wskazał palcem na opakowanie.
-Właśnie to chciałam zrobić, ale jak miałam wchodzić na blat, musiałeś mnie przestraszyć.
-Nie przestraszyć, tylko chciałem cię podnieść, żeby ci było łatwiej.
-O jak ty o mnie dbasz.- Odpowiedziałam z sarkazmem.- Skoro już jesteś to weź ten popcorn.- Ściągnął opakowanie i włożył do mikrofalówki.
-Nie sądzisz, ze należy mi się nagroda za ten popcorn.
-Hmm... Niech pomyślę. Nie!
-A ja myślę, że jednak tak.- Uśmiechnął się łobuzersko.
-Haha. Możesz dostać nagrodę, ale nie ode mnie.- Już miał coś mówić, ale mu nie pozwoliłam.- A teraz bierz popcorn i chodź.- Zrezygnowany wziął jedzenie i wyszedł za mną. Usiadłam na kanapie, a Malik postawił wszystko na stoliku.
-O nie skarbie. Dzisiaj ty siedzisz na podłodze z Louisem.- Powiedziałam, a Harry, który siedział obok mnie, przytaknął.
-A nie może Niall. On zawsze lubi siedzieć bliżej jedzenia.
-Masz rację. Idę do Louisa.- Powiedział Niall i zrobił Zaynowi miejsce między Liamem i Kimi. Kiedy już usiadł, Horan włączył film. Jak oni to robią, że wybierają filmy, których nienawidzę.
-Harry. Mógłbyś się zamienić ze mną miejscami ? Nie wiem jak wy to robicie, że wybieracie najgorsze film. Chcę siedzieć obok Kimi.
-Czemu ? Nie wystarczę ci?- Poruszał zabawnie brwiami. Zaśmiałam się.
-Nie.- Udawał przez chwilę obrażonego, ale się zamienił. Podziękowałam mu i po chwili zaczęłyśmy się z Kimi śmiać. Zawsze jak się boimy jakiegoś filmu musimy siedzieć koło siebie. To nam pomaga. Chłopcy patrzyli się na nas dziwnie, ale nie zadawali za dużo pytań. A jeśli już, to Amber im wszystko tłumaczyła.
Po filmie dziewczyny musiały się zbierać do domu. Tym razem nie mogły u mnie nocować. Szkoda. Odprowadziłam je pod drzwi, pożegnałam i wróciłam do salonu.
-Ale jestem zmęczona. Chyba idę spać.
-Chyba żartujesz. Nie pozwolimy ci.-Odezwał się Niall.
-Wybaczcie chłopcy, ale to jest silniejsze ode mnie.
-Zaraz cię rozbudzimy!- Krzyknął Louis.-Zayn! Łap ją!
-Nie proszę was. Nie dzisiaj. Najpierw zakupy i jeszcze z wami się muszę użerać. No wszystko zniosę, ale spać też trzeba.
-Przykro mi, ale nie z nami. Zayn do basenu z nią.-Teraz oderwał się Harry.
-O nie! Tylko nie basen. Woda jest zimna- Zaczęłam uciekać, ale na marne, bo złapali mnie dość szybko. Hazza wziął mnie na ręce i zaniósł nad basen.
-Jakieś ostatnie życzenie?
-Tak. Puść mnie!
-Jak sobie życzysz.- Po tych słowach poczułam jak zimno rozchodzi się po całym moim ciele, a ubrania zaczynają do mnie przylegać. Wynurzyłam się nie spoglądając nawet na śmiejących się chłopców. Wyminęłam ich i poszłam na górę. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do łazienki. Słyszałam jak ktoś dobija się do moich drzwi, ale zignorowałam to. Potrzebowałam gorącej kąpieli. Nalałam wody i zmieszałam ją z malinowym płynem do kąpieli. Zdjęłam mokre ubrania i weszłam do wody. Była taka przyjemna. Wyszorowałam się dokładnie i wyszłam. Wytarłam się, ubrałam i poszłam do pralni powiesić mokre rzeczy.
Gdy otworzyłam drzwi pokoju zobaczyłam śpiących na korytarzu członków zespołu. Pobiegłam szybko powiesić mokre ubrania i zabrałam się za zaciąganiem półprzytomnych chłopców do sypialni. Liam i Louis posłusznie dali się zaprowadzić do pokoi. Rozebrałam ich, pozostawiając w samych bokserkach, żeby wygodnie im się spało i poprzykrywałam kołdrami. Najgorzej było z Niallem i Harrym, którzy nie chcieli się w ogóle obudzić. Po wielu próbach, w końcu leżeli w łóżkach. Z nich także ściągnęłam zbędne ubrania i przykryłam. Został jeszcze Zayn. Musiał spać w moim pokoju, bo resztę już zajęli chłopcy. Podeszłam do Malika i szepnęłam.
-Zayn. Chodź, zaprowadzę cię do łóżka.- Po tych słowach otworzył oczy i spojrzał na mnie nieprzytomnie.
-Nie chce mamo.
-Zayn proszę cię wstań. Potem możesz spać do woli.-Próbował się podnieść. Podałam mu rękę, a on oparł się na moim barku. No lekki nie był, ale udało mi się go dociągnąć do łóżka.
-Zayn. Wygodnie będzie ci spać w ubraniach.- Pokręcił głową.- To chodź. Połóż się. Przykrywać cię kołdrą ? -Zaprzeczył. Położył się na pościeli i usnął. Wyglądał prze słodko.
Zrobiłam mu zdjęcie. Schowałam aparat do biurka, wzięłam koc i poduszkę i zeszłam do salonu. Położyłam się na kanapie i usnęłam.


Kolejny rozdział. Szkoda tylko, że mało osób chce czytać i komentować  bloga... 
Jeżeli jest nudny to piszcie. Wszelka krytyka będzie przyjęta ze stoickim spokojem :P
Następny rozdział na weekendzie.
Pozdrawiam
Tysiaxxx

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 6. "Tak masz rację. Marchewki to championy."

           Rano poczułam jak coś mnie ściska w talii. Otworzyłam zamglone jeszcze oczy i zauważyłam że siedzę Zaynowi na kolanach. Chłopak obejmował mnie w pasie, a Louis przytulał się tym razem do Malika. Uśmiechnęłam się na  ten widok. Zeszłam chłopakowi z kolan tak, aby go nie obudzić i udałam się do kuchni. Zrobiłam gofry z owocami i bitą śmietaną na śniadanie i poszłam obudzić śpiochów.
-Ej! Pora wstawać.- Niestety to ich nie zbudziło. Podeszłam do Nialla i szepnęłam mu do ucha.
-Niall, skarbie zrobiłam ci gofry z bita śmietaną i owocami na śniadanie.- Wiedziałam. Po tych słowach zerwał się z kanapy i pobiegł w stronę kuchni, gdzie było przygotowane przeze mnie śniadanie. Teraz trzeba obudzić resztę.- Pomyślałam. Pochyliłam się nad Louisem.
-Lou, przed domem jest pełno Kevinów. I zjadają twoje marchewki.- Chłopak otworzył oczy i popatrzył na mnie przerażony.-Co się stało?
-Keviny jedzą moje marchewki. Musimy je powstrzymać.
-Haha. Potem, teraz chodź na śniadanie zanim Niall wszystko zje.- Teraz zostali mi jeszcze Liam, Harry i Zayn. Podeszłam do pierwszego i szepnęłam mu do ucha żeby wstawał. Ten jako jedyny zareagował normalnie, otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.
-Co to za zapachy?- Spytał.
-Zrobiłam wam śniadanie. Chodź.- Zaciągnęłam go do kuchni i poszłam po Malika i Stylesa. Po drodze napełniłam dwie szklanki lodowatą wodą i bez zastanowienia wylałam ich zawartość na smacznie śpiących chłopców.
-Aaaa!!!- Zarwali się krzycząc równocześnie, a ja zaczęłam się tarzać po podłodze ze śmiechu. Popatrzyli na mnie.
-O nie! Nie odpuszczę ci.- Odrzekł Zayn i rzucił się w moją stronę przytulając mnie do siebie. Był cały mokry. Próbowałam się wyrwać, ale bez skutku. Po chwili i po mnie ciekła woda, ponieważ pewien chłopak z burzą brązowych loków postanowił się zemścić.
Poszłam na górę i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy suszarką i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki.
-Matko ! Co ty tu robisz ?-W pokoju stał Zayn.
-Przyszedłem do ciebie i chyba wybrałem dobry moment.
-Oj zamknij się i wyjdź.
-Ale...
-Wypad. -Zamknęłam za nim drzwi na klucz i ruszyłam w stronę garderoby, aby po chwili zastanowienia założyć na siebie  białą sukienkę na grubszych ramiączkach z brązowym cienkim paskiem, beżowy sweter i brązowe sandałki. Do tego dobrałam brązową bransoletkę i długi naszyjnik tego samego kolory. Wzięłam również brązową torbę na złotym łańcuszku, do której wrzuciłam książki. Gotowa przeglądnęłam się swojemu odbiciu, stwierdzając przy tym, że nawet nieźle wyglądam. Po chwili byłam już w kuchni, gdzie chłopcy kończyli śniadanie.
-Kurwa!- Krzyknął Louis, a ja się na niego dziwnie popatrzyłam.-Znaczy. Ładnie wyglądasz.
-Dziękuję. Dobra ja się muszę niestety już zbierać. Zaraz szkoła.
-Odprowadzimy cię.- Odezwał się Zayn. Uśmiechnęłam się do niego.
-O nie, nie. Idziecie do domu się wyspać, bo przeze mnie zarywacie 2 nockę. Spanie na kanapie nikomu na dobre nie wyszło.
-OK. Ale potem ty do nas wpadasz. Jeszcze nie byłaś u nas w domu.
-Dzisiaj niestety nie mogę.  Obiecałam dziewczynom, że się z nimi spotkam. Może jutro? Odpoczniecie ode mnie trochę, wyśpicie się i weźmiecie porządną kąpiel, bo wyglądacie jak siedem nieszczęść.
-Ehh... Dobra, nie przegadamy jej chłopaki. Którędy idziesz?- Rzekł Liam.
-W waszą stronę. Pójdę skrótem. Uuuu... To czyli ja was dzisiaj odprowadzam.
-Haha. Na to wygląda.- Powiedział Niall.
-OK. To chodźmy.
Szliśmy i cały czas się śmialiśmy z dowcipów Louisa, które wykręcił chłopakom. Najbardziej podobał mi się ten z Zaynem w roli głównej. Biedny Malik, skąd mógł wiedzieć, że w jego ukochanej suszarce jest pełno mąki. Efekt musiał być zarąbisty. Gdy doszliśmy do domu chłopców, pożegnałam się z nimi i dalej ruszyłam sama. Po drodze doszły do mnie Amber i Kimi.
W szkole jak zwykle nie działo się nic ciekawego, prócz jednego wydarzenia. Okazało się, że na zakończenie trzecich klas, czyli nas, odbędzie się wielki bal, na który będzie trzeba przyjść z osobą towarzyszącą. Na moje nieszczęście, obecność obowiązkowa. Za jakie grzechy! Nie żebym nie lubiła się bawić, ale wolę to robić w mniejszym gronie i bez osoby towarzyszącej. No cóż, trzeba będzie sobie kogoś znaleźć. Tylko kogo? Nie chcę przyjść z jakimś kolesiem, który będzie tylko pił, albo będzie mega nudny. O nie, tym razem to ja zaproszę kogoś, albo w ostateczności będę symulować chorobę. Tak. To moje wyjście awaryjne.
Jednak najgorsze dopiero przede mną. A mianowicie chodzi o kreację. W czym ja właściwie pójdę. Partnera można znaleźć "na odwal się", ale sukienka musi być idealna. Nie chcę wyglądać sztywno, ale na luzie a za razem elegancko. Ehh... Będzie ciężko.-Pomyślałam.
Lekcje minęły jak z bicza strzelił. Postanowiłyśmy odwiedzić restaurację Nandos. Dawno tam nie byłyśmy. Zjadłyśmy obiad i pogadałyśmy z Sofii, naszą ulubioną kelnerką. Zapłaciłyśmy za wszystko i szłyśmy w stronę domu. Przez całą drogę rozmawiałyśmy o sukienkach. Każda chciała wyglądać wyjątkowo. Szłyśmy tak jakieś 20 minut, gdy trzeba było się rozstać. Przytuliłyśmy się na pożegnanie i każda poszła w swoją stronę.
Szłam, nie zwracając uwagi na mijających mnie ludzi. Mijając dom One Direction zobaczyłam postać stojącą pod nim. To była Megan. A jakże by inaczej. W końcu to ich wielka fanka.
Z zamyśleń wyrwał mnie jej głos.
-Czego tu szukasz ofiaro? Zgubiłaś się?- Miałam w głowie ułożony kontratak. Już otwierałam usta, gdy ktoś mnie zawołał.
-Liss !- Oglądnęłam się i zobaczyłam chłopaków stojących w drzwiach i machających do mnie. Odmachałam im.-Bardzo zajęta jesteś?- Zawołał Zayn.
-Nie, a potrzebujecie czegoś konkretnego ode mnie?
-Tak. Brakuje nam jednej osoby do oglądania filmów.- Słowa te padły z ust Liama. Spojrzałam na Megan i uśmiechnęłam się.
-Dobra.- Otworzyli mi furtkę i zaprowadzili do domu. Jeszcze nigdy tu nie byłam. Zawsze przesiadywaliśmy u mnie.
Dom był trochę większy od mojego. Salon w jasnych, żywych kolorach, z którego było widać kuchnię i jadalnie, w ciemno czerwonych barwach. Na środku salonu stała ogromna kanapa. No na tej to na pewno się wszyscy zmieścimy.- Powiedziałam do siebie w myślach.
-No, nieźle się urządziliście.- Uśmiechnęłam się do nich, dalej przyglądając się pomieszczeniu.
-Dzięki. Chcesz się czegoś napić?- Zaproponował Harry.
-Nie dziękuję. To co robimy?
-Może film?- Tym razem odezwał się Horan.
-Dobra, ale ja wybieram.
-Ehh... niech stracę. Chodźmy.- Powiedział Zayn i pociągnął mnie za rękę.
-Ej! Mam lepszy pomysł. Zaraz będzie mecz. Anglia przeciw Irlandii. Oglądamy.- Spojrzeli na mnie z niedowierzaniem.- Co?
-Lubisz football?- Zapytał Tomlinson.
-A kto nie lubi?- Uśmiechnęłam się zalotnie.- Ale muszę się przebrać. W tym będzie mi trochę nie wygodnie. Nie uważacie?
-To chodź. Dam ci coś.- Odpowiedział mi Zayn.
-Nie, nie trzeba. W domu mam swój zestaw kibica. Pójdę po niego.
-Może niech ktoś idzie z tobą.- Odezwał się Liam.
-OK. Ja mogę iść.- Odparł Malik.
-Serio nie trzeba Zayn. Poradzę sobie.
-Spoko. Ale i tak z tobą idę.
-Ehh... Dobra już lepiej chodźmy.- Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do mnie. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy, ale czułam na sobie jego wzrok. W końcu się odezwałam.
-Czego mi się tak przyglądasz?
-Nie wiem Mała, ale jak jest na kogo, to się patrzę.
-Miło mi i przestań z tym "Mała".- W końcu doszliśmy do mnie. Pobiegłam na górę, ubrałam się w luźne dresy i bokserkę, zmyłam makijaż i związałam włosy w luźnego koka.
-Wow! Nawet w takim stroju wyglądasz zajebiście.
-Dzięki. Poczekaj spakuję najpotrzebniejsze rzeczy, bo znając was nie wrócę pewnie do domu.
-Nie dość, że piękna to jeszcze inteligentna. Można się zakochać.
-Odezwało się bożyszcze nastolatek.- Po tych słowach teatralnie się ukłonił. Wzięłam torbę z ubraniami na zmianę i małą niespodzianką dla chłopców. Zayn zabrał mi moje rzeczy. Mówiłam mu, że sobie sama poradzę i nie musi tego za mnie nosić, ale się uparł. Wyszliśmy ode mnie i ruszyliśmy do nich. Szliśmy i gadaliśmy na najdziwniejsze tematy, o piłce, o moich lekcjach tańca, o koncertach i o sławie, jak na nich wpływa i co czują. Tak nam minęła droga do domu.
Zayn otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą, a ja od razu skierowałam się do salonu. Popcorn był zrobiony, a chłopcy siedzieli i czekali na nas.
-No w końcu, ile można czekać.- Jako pierwszy odezwał się Lou.
-Oj zamknij się- Powiedziałam uśmiechając się zalotnie do niego.- Lepiej pokażcie mi pokój, bo chcę zostawić swoje rzeczy. Znając życie nie będę wracała już dzisiaj do domu.
-Masz rację.Nie puścimy cię. Chodź zaprowadzę cię.- Odezwał się Zayn i ruszył w stronę schodów. Już miałam wziąć torbę, gdy ponownie znalazła się w rękach Zayna.
-Dobra Piękny. Prowadź.- Reszta zgromadzonych wybuchnęła śmiechem po moich słowach, a Zayn udając obrażonego zaczął kierować się na piętro. Przestałam się śmiać i poszłam za nim.
-Oj no skarbie nie obrażaj się.- Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.- Zayn. Nie każ mi cię nie wiadomo ile czasu przepraszać.- Znowu cisza.- Ehh... Niech stracę.- Dodałam bardziej do siebie.- OK. Piękny. To spełnię jedną twoją prośbę.- Po tych słowach się odwrócił, a ja na niego wpadłam. Objął mnie w pasie. Gdyby nie to, już dawno leżałabym na podłodze.
-Każdą?- Popatrzył mi w oczy. Z jego dało się wyczytać zaciekawienie.
-Nie licząc tych erotycznych skarbie. Na to nie masz co liczyć.- Uśmiechnęłam się zalotnie i zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Pocałuj mnie.- Trochę mnie to zaskoczyło, ale nie dałam tego po sobie poznać i cmoknęłam go w policzek.- Nie o to mi chodziło.
-Trudno. Nie wyraziłeś się dostatecznie jasno. A teraz mógłbyś pokazać mi pokój?- Zapytałam i go puściłam, ale on nie dawał za wygraną.
-Dobrze. To pocałuj mnie w usta.
-Już za późno. Miałeś swoją szansę.
-Mam sam sobie wziąć swoje przeprosiny.
-No tylko byś sprób...- Nie dokończyłam, bo Zayn wbił się w moje usta.
Malik całował delikatnie, nie był gwałtowny, ani nachalny. Na początku czułam, że jest niepewny tego co w tej chwili robi, ale szybko oddałam pocałunek, otrząsając się z pierwszego szoku. Zarzuciłam mu ręce na szyję.  Zaczął całować pewniej, ale nadal był delikatny. Czułam, że uśmiecha się podczas pocałunku.
Gdy się od siebie odsunęliśmy, popatrzyłam mu w oczy, które były uradowane.
-Takie przeprosiny ci pasują?
-Tak, te były zdecydowanie lepsze.- Powiedział pełen satysfakcji. Złapał mnie za rękę i poprowadził do pokoju, który znajdował się między pokojem jego a Louisa.- Ten pokój może być już twój, gdy będziesz do nas wpadać. Czuj się jak u siebie w domu. Jak byś jeszcze czegoś potrzebowała to będę na dole.- Po tych słowach poruszał zabawnie brwiami i wyszedł.
Po 10 minutach zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli na kanapie i czekali na rozpoczęcie meczu.
-Jeszcze się nie zaczął?- Po moich słowach wszyscy ma mnie spojrzeli, a Malik się uśmiechnął.
-Jeszcze nie, a mi już się popcorn kończy. Kto idzie do sklepu?- Odezwał się Niall.
-Oj blondasku ty mój kochany. Wiedziałam, że ci zabraknie, więc wzięłam z domu.- Chłopak rzucił się w moją stronę, wziął na ręce i zaczął się kręcić.
-Matko! Jak ja cię kocham!- Krzyczał cały czas się kręcąc.
-Dobra. Postaw nie to ci wszystko przyniosę.
-To ile ty tego masz?
-Trochę jest. Dlatego Malik ledwie z nią szedł.
-Ej! Nie prawda. Była lekka jak piórko.
-Tak. Widziałam twoją minę męczennika.- Po tych słowach chłopcy zaczęli się śmiać, a ja uciekać, bo Zayn zaczął mnie gonić. Pobiegłam na górę do "swojego pokoju" i szybko zamknęłam drzwi na klucz. Zdążyłam w ostatniej chwili. Chłopak próbował otworzyć drzwi, ale na marne.
-Kiedyś będziesz musiała wyjść!
-Bez obstawy na pewno nie.- Rzuciłam się na łóżko i napisałam sms'a do Nialla. Jeśli chcesz zobaczyć i spróbować tego co dla ciebie mam, to pomóż mi z Malikiem. Wysłałam, a po chwili usłyszałam krzyk z dołu.
-Nadchodzę piękna niewiasto!- Doszły do mnie dźwięki oznaczające, że ktoś wbiega po schodach. Następnie Zayn, który najwidoczniej został odciągnięty przez chłopaków na dół, bo słychać było tylko.-Ej! Dobra dam jej spokój. Na razie.- I znowu krzyki. Niall próbował otworzyć drzwi. Przekręciłam klucz a w przejściu stanął dumnie blondyn.
-Pomożesz mi.- Powiedziałam i wyciągnęłam z torby 6 torebek z popcornem, 3 paczki żelków i 4 paczki paluszków. Niallowi zaszkliły się oczy. Dopiero gdy wyciągnęłam z niej 3 zgrzewki piwa poleciała mu jedna łza szczęścia po policzku. Wzięliśmy prowiant i zeszliśmy na dół, a tam czekała na nas pozostała czwórka. Chyba się zmówili, bo rzucili się w moją stronę i zaczęli łaskotać. Gdyby nie Niall byłoby po mnie.
-Ej! Zostawcie moja niewiastę! Patrzcie jak się zaopatrzyła na dzisiejszy wieczór.- Powiedział pokazując piwo i jedzenie. Zaczęli mnie ściskać i całować po policzkach.
-Jesteś boska!- Harry.
-Kochamy cię!- Liam.
-Wyjdź za mnie!- Louis. Zaśmiałam się na te wyznania.
-Wybacz Loui, ale zawsze będę na drugim miejscu, zaraz po marchewkach.
-Tak masz rację. Marchewki to championy.
-Dobra oglądamy. Liss za kim jesteś?- Powiedział Liam.
-OK. Chodźmy. A wy za kim?
-Anglia, Anglia, Anglia, Anglia, Irlandia.- Jedynie Blondyn kibicował Irlandii co mnie niezmiernie ucieszyło.
-A ty Niall jak zwykle. Irlandia przegra. Liss a ty za kim?- Wypalił Loui.
-Irlandia.- Po tych słowach głodomór się ucieszył.
-Jak za Irlandią!? Ty zdrajco mały. Pójdziesz do piekła.- Krzyknął Louis.
-Możliwe, ale z Niallem.- Uśmiechnęłam się do chłopaka.- Dobra oglądamy?
-Tak!- Krzyknęli wszyscy razem. Siadłam obok Nialla i Liama i zaczęliśmy oglądać. Anglia może i grała lepiej od Irlandczyków, ale jednak druga drużyna zdobyła dwa gole, tym samym wygrywając mecz z wynikiem 2:0. Zaczęliśmy z blondynkiem tańczyć i wygłupiać się. Jednak nie cieszyłam się długo, bo poczułam jak ktoś mnie łapie w pasie i przerzuca przez ramię.
-Malik puszczaj mnie!
-Nie ma mowy Mała. Wygraliście i mamy dla was nagrodę.
-O nie!
-O tak.
-Nie, proszę. Tylko nie basen. Skąd mam wiedzieć co wy w nim robicie.- Niestety było już za późno.
Chłopak wrzucił mnie do niezbyt ciepłej wody. Obok mnie wylądował Niall.- No nie! Nie odzywajcie się do mnie. FOCH!- Mówiłam wychodząc z basenu, a chłopcy się ze mnie śmiali. Ruszyłam w stronę drzwi do środka, ale coś mnie podkusiło i zdążyłam wepchnąć Zayna i Liama do wody. Szukając ratunku złapali się Louisa, który stal między nimi.
-Nie. Mieliście rację. Jest się z czego pośmiać.- Po tych słowach zaczęłam uciekać, bo wiedziałam co mnie spotka. Zamknęłam się w pokoju. Po chwili ktoś zaczął naciskać klamkę. A nie mówiłam. Dodałam do siebie
-Dobranoc chłopcy.
-Ej! No weź. Przepraszamy. Zagrajmy w butelkę.- Odezwał się Loui.
-Nie. Jestem zmęczona.
-No prosimy cię.
-Dobra, ale jak znowu wyląduję w basenie to idę do domu.
-OK!- Odpowiedzieli chórem. Otworzyłam drzwi, przed którymi stali. Złapali mnie za ręce i pociągnęli do salonu gdzie czekali na nas Niall, który był cały mokry i Harry. Tylko jego oszczędziłam.
Wzięliśmy pusta butelkę po piwie.
-Dobra. To kto zaczyna?- Pierwszy odezwał się Lou.
-Damy mają pierwszeństwo.- Wtrącił Zayn.
-Och. Kochany jesteś.- Uśmiechnęłam się do niego.-A teraz dawać mi tę butelkę! Louis!
-Wyzwanie.- Po tych słowach jeszcze bardziej się uśmiechnęłam.
-Masz mi oddać wszystkie swoje marchewki i nie prosić o ich zwrot. Dostaje je bezzwrotnie.
-Nie! Tylko nie moje marchewki! Jesteś podłą osobą!
-Wybrałeś wyzwanie, więc wyskakuj z marchewek.- Chłopcy turlali się po podłodze ze śmiechu, a Lou, który udawał, że płacze, oddał mi swoje marchewki. Graliśmy jeszcze długo. Niestety Liam zabrał mi moje marcheweczki i musiałam zrobić Niallowi naleśniki na kolacje. Wyzwania rządzą. Teraz kręcił Zayn.
-Liss! Świetnie, na to liczyłem. Prawda czy wyzwanie?
-Eh. Ciężki wybór, ale z tego, że już nie mam siły, biorę prawdę.
-Oj no weź! Miałem takie dobre zadanie dla ciebie.
-Przykro mi skarbie. Dawaj pytanie.
-Eh.. OK. To powiedz nam coś czego nie wie nikt, nawet Kimi i Amber.
-Ooo... Ciężko będzie. Hmm... O wiem! Mam tatuaż na karku. Dziewczyny o nim nie wiedzą, bo nie lubią tatuaży, a mnie kręcą.
-Pokaż!-Krzyknął Niall.
-Sory kotecki, ale to już jest następna kolejka. Teraz ja.- Niechętnie oddali mi butelkę. Wypadło na Harrego.
-Wyzwanie.
-Świetnie. Wyprostuj włosy.
-O nie! wszystko tylko nie włosy.
-Za późno. Jazda na górę prostować.- Po wielu nieudanych próbach błagania wreszcie poszedł do łazienki. Gdy wrócił nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu. Lou się nawet popłakał. Wkurzony Harry poszedł na górę i po 10 minutach wrócił z umytymi włosami. Zaczął kręcić. Wypadło na mnie.
-OK. Dam ci okazję do swojej, już pewnie planowanej w łazience, zemsty. Wyzwanie.
-Tak! Masz pocałować kogoś. Niech pomyślę... Mnie! Jakoś musisz mnie przeprosić za te włosy.- Zaśmiałam się. Wstałam i podeszłam do niego.
-Nie mam za co cie przepraszać. A teraz dobranoc, jestem zmęczona.- Dałam mu buziaka  policzek i ruszyłam w stronę schodów.
-Ej! A my?- Odezwał się Niall.
-Dobranoc chłopcy.- Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka, ale nie chciało mi się spać. Wyciągnęłam książkę, którą wzięłam z domu. Zaczęłam czytać.
Z "mojego świata" wyrwało mnie pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Przede mną stał Zayn.
-Coś się stało?
-Nie. Nie mogłem spać i postanowiłem iść do któregoś z chłopaków, ale zobaczyłem, że u ciebie się świeci światło, to pomyślałem, że przyjdę.
-A spoko. To wchodź.- Odsunęłam się wpuszczając go do środka. Zamknęłam drzwi i chciałam rzucić się na łóżko.
-O nie! Wypad z mojego łóżka!
-Oj no weź. Chodź się najwyżej połóż ze mną.
-No na pewno. To moje łóżko!
-Dobra nie krzycz już tylko chodź, bo ja ci na pewno nie zejdę.
-Eh... Jeszcze się kiedyś z tobą policzę.
-Dobra, dobra. Idziesz czy mam się nie przesuwać?
-O nie! Suwaj się.- Po tych słowach weszłam pod kołdrę. Zayn popatrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby nie spodziewał się tego, że jednak się z nim położę.
-To czego nie możesz spać?- Spytałam po chwili.
-Nie wiem. Po prostu. A tobie się tak nie zdarza?
-Zdarza. Na przykład teraz.
-Ooo... Ale zbieg okoliczności. Jakbyś była u siebie w domu, to byś się bez takiej zajebistej osoby jak ja zanudziła do rana.
-Ehem. Zajebistej. Haha. Jakie wysokie mniemanie o sobie.
-No a nie? Każdy ci to powie.
-Ale ja nie słucham każdego.
-Dobra, dobra. To co robiłaś zanim zaszczyciłem cię obecnością?
-Czytałam.
-Czyli dobrze, że przyszedłem.
-No dla kogo dobrze dla tego dobrze.
-Oj no weź. Nie mogłem spać i od razu pomyślałem o tobie, a ty taka nie miła jesteś.
-Wybacz. Taka moja natura.
-Nie wyglądasz na wredną. No, ale nie chcę się z tobą kłócić. Może o czymś pogadamy żeby umilić sobie czas.
-Dobra. Możemy. To opowiedz mi o waszym życiu.
   To co opowiadał było naprawdę bardzo ciekawe. Znaczy wiem, że życie mają bombowe, ale jego historie o Louisie i jego numerach były mocarne. Całe ich życie jest niesamowite. Wywiady, koncerty, fani. Może być to męczące, ale Zayn opowiadał to wszystko z takim zapałem, że aż trudno było go nie słuchać. Mówił, że czasem są naprawdę padnięci, ale i tak bardzo kochają swoje życie.
-A może teraz ty mi coś opowiesz o sobie? I chciałbym w końcu zobaczyć twój tatuaż.
-Dobra, ale postaram ci się to skrócić.
-Jak chcesz.- Uśmiechnął się do mnie i umilkł, dając mi znać, że mogę zacząć mówić.
I tak mijały nam kolejne godziny, na wysłuchiwaniu o moim szczęśliwym i pełnym miłości dzieciństwie, potem o śmierci mamy, której bardzo mi brak, o śmierci babci, która zastąpiła mi matkę. Mówiłam mu wszystko, o tacie, który nie ma już dla mnie czasu, że go w ogóle nie widuje. O tym jak poznałam Kimi i Amber, o Megan. Nie przerywał mi. Słuchał uważnie o moich zainteresowaniach i o tym czego nienawidzę, zaletach i wadach, ulubionym jedzeniu, miłości do tańca i muzyki. Najbardziej bałam się mu pokazać tatuaż, ponieważ zauważyłam na jego ramieniu jest dosłownie taki sam.
-Czy teraz mógłbym zobaczyć twój tatuaż?
-Nie ma w nim nic szczególnego. Zwykły znaczek. Ale ok. Tylko się nie zdziw, bo widujesz go codziennie.
-Serio? Dobra nie trzymaj mnie dłużej w niepewności i pokazuj go.- Uniosłam włosy ukazując czarny mikrofon. Zayna chyba trochę zatkało.- Skąd ty go...? Od jak dawna?
-Chciałam się kiedyś zbuntować ojcu i go zrobiłam, ale bałam się go komuś pokazać. A od jak dawna? Od około 3 lat. Chyba. Jakoś tak.
-Sporo nas łączy.
-No trochę. Muzyka, styl, tatuaż.
-Haha. Jakbyśmy się uparli, to by się jeszcze coś znalazło.
-Ej. A wiesz, że masz rację. Od tego gadania z tobą spać mi się zachciało, a tobie?
-Mi też. To ja idę do siebie. Dobranoc.- Pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka.
-Nie czekaj. Jak chcesz to możesz zostać. I tak długo nie pośpimy.
-Serio? Nie będę ci przeszkadzać.
-Nie. Za dużo o mnie wiesz.
-Ok. To posuń się.- Przesunęłam się i położył się obok mnie. Chwilę to trwało zanim przestaliśmy się sobą krępować.
-Dobranoc.
-Dobranoc.- Po chwili już słodko spaliśmy.

Kolejny rozdzialik :D Sorka że tak późno :D
Szkoda mi tylko braku komentarzy :D Liczę. że to się zmieni :P
Tysiaxxx

sobota, 7 września 2013

Rozdział 5 "Nie uważacie, że to trochę nie fair. Czterech na jedną?"

   Obudziłam się pierwsza i zauważyłam, że dalej wszyscy śpimy przed telewizorem. Spojrzałam na zegarek. Była 6:50. Za godzinę musimy być w szkole. Zerwałam się przy okazji budząc Zayna, na którym spałam. Pobudziłam wszystkich i jak oznajmiłam dziewczynom, że za godzinę musimy iść do szkoły, wybiegły ode mnie jak z procy. Chłopcy, którzy dalej byli zaspani, powiedzieli, że też już pójdą, bo muszą się odświeżyć.
-Możecie to zrobić u mnie. Mam 4 wolne pokoje gościnne, a jeden z was może skorzystać z mojej łazienki.-Powiedziałam do nich, na co zgodzili się kiwając głowami.
-Dobra, ale odprowadzimy cię do szkoły, chyba że nie chcesz to spoko.-Dodał Louis, gdy prowadziłam ich do pokoi, w których mieli się doprowadzić do ładu. Z mojej łazienki korzystał Zayn. Ja w tym czasie byłam w garderobie i przebierałam się w coś wygodnego do szkoły, a mianowicie szarą bluzę, jeansy, trampki i szarawo-czarną, dużą torbę. Do tego założyłam czarno-różową branzoletkę i zrobiłam delikatny makijaż. Po 15 minutach byłam już gotowa i razem z Zaynem, który zdążył wziąć prysznic zeszliśmy na dół, aby coś zjeść. Gdy weszłam do kuchni wszyscy się na mnie popatrzyli.
-Wow! Ale wyglądasz!- Krzyknął Tomlinson, na co reszta pokręciła twierdząco głowami.
-Dziękuje. To na co macie ochotę?- Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam do lodówki. Gdy Loui zobaczył marchewki, rzucił się na nie jak poparzony, na co reszta wybuchnęła śmiechem. Z małą pomocą Zayna zrobiliśmy naleśniki, z których połowę zjadł Niall.
Ponownie spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze pół godziny do pierwszej lekcji, więc oznajmiłam, że pora się już zbierać, bo nie zdążę. Wszyscy posłusznie wstali od stołu i ruszyli do wyjścia. Szliśmy śmiejąc się całą drogę, ponieważ chłopcy opowiadali mi o swoich koncertach. Gdy doszliśmy do szkoły, poczekali ze mną na Kimi i Amber. Wyściskaliśmy ich wszystkich na pożegnanie.
-O której kończycie?- Spytał Harry.
-O 13:30.- Powiedziała Amber, na co chłopcy się uśmiechnęli.
-To przyjdziemy po was, bo i tak nie mamy nic do roboty w domu.
-Spoko. To jak coś to możemy iść na jakąś kawę.-Zaproponowała Kimi.-Ale chyba niestety bez Liss.
-Dlaczego?- Teraz odezwał się Zayn.
-Mam po szkole lekcje tańca.- Odparłam.- Ale może następnym razem pójdziemy wszyscy.
-Uczysz się tańczyć?- Zapytali Loui i Liam jednocześnie.
-Tak i jest naprawdę dobra.- Dodała Kimi.
- Nie przesadzaj. Jeszcze dużo mi brakuje do perfekcji.- Dodałam.-A teraz chodźmy, bo się spóźnimy.- Uściskałyśmy wszystkich jeszcze raz i weszłyśmy do budynku, a chłopcy ruszyli w stronę naszej ulicy.

Całej scenie przyglądała się pewna dziewczyna o czarnych włosach, która zaniemówiła, widząc nas, swoich największych wrogów przytulających się na pożegnanie ze swoimi idolami. Ale nie byłaby TĄ Megan, gdyby nam nie docięła.
-O widzę, że ofiary sobie kogoś znalazły. Odprowadzają was z litości?- Popatrzyła na nas z jeszcze większą nienawiścią. Wybuchnęłyśmy śmiechem i ignorując ją poszłyśmy w stronę klasy.
Lekcję mijały szybko. Megan jak zwykle próbowała nam dociąć, co jej trochę nie wychodziło. Widać było zazdrość w jej oczach, ale wolałyśmy nie zwracać na to uwagi.
Gdy wychodziłyśmy ze szkoły chłopcy już na nas czekali. Z początku ich nie poznałam, bo mieli na sobie full capy i okulary. Podeszłyśmy do nich i się przywitałyśmy.
-To co idziemy na jakąś kawę?- Zapytał Harry.
-Spoko. To może do tej kawiarni co wczoraj?- Odezwała się Kimi.
-To wy idźcie. Ja jeszcze muszę lecieć do domu po strój i idę na lekcje. Widzimy się jutro. Pa.- Dodałam szybko i pobiegłam w stronę domu.

Lekcja jak zwykle była ciężka. Taniec współczesny nie jest łatwy. Sama rozgrzewka i rozciąganie zajmuje godzinę. W końcu po 4-godzinnym wysiłku, przebrałam się i ruszyłam w stronę domu. Zaczęło się już ściemniać. Szłam przez park i zastanawiałam się co mogli robić dzisiaj po szkole Kimi, Amber i chłopaki. Z rozmyślań wyrwał mnie jakże znajomy mi głos. Megan.
-Cześć ofiaro.
-Cześć sieroto.
-Uważaj na słowa!- Warknęła.-Czy mam cię nauczyć jak zwracać się do wyższych od siebie.
-Jak już skończysz się tego uczyć to daj znać.- Rzuciłam przez ramię i zaczęłam odchodzić.
-Pożałujesz! Łapcie ją!
Odwróciłam się i zobaczyłam dziesięć dziewczyn biegnących w moją stronę. No tym razem już nie będzie tak ciekawie.- Pomyślałam i zaczęłam uciekać. Po lekcji byłam trochę zmęczona i wiedziałam, że nie ucieknę za daleko. Nagle wpadłam na kogoś, upadając na ziemię.
-Liss. Nic ci nie jest. Przepraszam nie zauważyłem cię. Właśnie chciałem po ciebie iść, bo dziewczyny mówiły, o której kończysz, i którą drogą wracasz.- Odezwał się chłopak pomagając mi wstać.
-Zayn! Przepraszam cię. Chodź szybko.- Złapałam go za rękę i zaczęłam biec w stronę domu, bo zauważyłam, że dziewczyny ciągle za mną biegną. On również je zobaczył i zatrzymał się. Pociągnął mnie w stronę najbliższego drzewa i przytulił, tym samym zasłaniając mnie. Poczułam przyjemny dreszcz, rozchodzący się po całym moim ciele. Czułam jego zapach, który był mieszanką kilku perfum. To było naprawdę miłe uczucie.
Rozglądnęłam się. Dziewczyny nie poznały mnie i pobiegły dalej. Popatrzyłam na Zayna, który mi się przyglądał.
-Po raz kolejny członek One Direction ratuje mi życie.- Uśmiechnęłam się do niego.
-My już tak mamy. Za co właściwie cię goniły?
-Yyy... To trochę długa historia.
-Mam czas.- Popatrzyłam na niego z zaciekawieniem i stwierdziłam, że pewnie i tak nie odpuści.
-No dobrze. Widzisz, chodzimy do szkoły z taka Megan. Nie muszę chyba dodawać, że jest waszą wielką fanką, mogła bym nawet nazwać ją psycho.- Po tych słowach Zayn uśmiechnął się, ale nie przerywał mi.- No, ale od zawsze coś do naszej trójki ma. Jakoś się nią nie przejmowałyśmy, ale od ostatnich 2 tygodni zrobiła się straszna i to chyba przez was trochę.
-Przez nas ?
-Tak. Nie spotkaliście kiedyś dziewczyny stojącej pod waszym domem?- Przytaknął.- Mieszkacie tu od jakiegoś czasu...
-Od miesiąca.-Przerwał mi.
-No, a ona od jakichś 2 tygodni wie gdzie konkretnie. I to jej nie pasuje, że to jest moja ulica. A jak jeszcze zobaczyła nas dzisiaj przed szkołą, żegnających się ze sobą to nie wytrzymała. Normalnie jak nas zaczepi to wyśmiejemy ją i odchodzi, a ostatnio zaczyna nas zaczepiać w tym parku. W piątek byłam z Amber. Biegnąc rozdzieliłyśmy się. Ona pobiegła w stronę swojego domu, a ja swojego. Gdy dobiegłam do ulicy zobaczyłam, że cały czas tamte są za mną. Byłam już prawie po drugiej stronie ulicy, gdy zobaczyłam ogromną ciężarówkę. To co się potem działo, to była sekunda. Ktoś mnie złapał za rękę i pociągnął na drugą stronę. Potem okazało się, że to Liam. Tak go poznałam. A teraz byłam sama i było jej trochę łatwiej niż ostatnio, kiedy byłyśmy we dwie. Potem wpadłam na ciebie.
Siedzieliśmy tak dobrą godzinę, gdy chłopak w końcu powiedział.
-Może chodźmy stąd?- Przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Szliśmy gadając o wszystkim. Widać było, że Zayn jest typem flirciarza, tak samo z resztą jak Harry, ale przy mnie zachowywał się normalnie.
Gdy doszliśmy pod mój dom zaproponowałam mu żeby wszedł, bo muszę mu się jakoś odwdzięczyć za ratunek. Chwile się zastanawiał, ale po moich namowach w końcu się zgodził. Poprosiłam, żeby poczekał na mnie w salonie, a ja w tym czasie pójdę się przebrać. Założyłam leginsy w batmany i luźną czarną koszulkę na ramiączkach.  Związałam włosy w kitkę i w skarpetkach zeszłam na dół.
Pomyślałam, że zrobię jakąś dobrą kolację, gdy do Zayna ktoś zadzwonił. Okazało się, że to Liam.
L: Stary gdzie jesteś?
Z: U Liss. A co?
Nagle usłyszłam w tle: Chłopaki spoko, Zayn jest u Liss.
I nam nie powiedział, też byśmy poszli.- Poznałam głos Harrego.
-Jak chcą to niech przyjdą, pooglądamy coś.
Z: Liss mówi, że jak chcecie to możecie przyjść. Włączy się jakiś film.
L: Niall się pyta, czy będzie coś do jedzenia.
-Robię sałatkę, chipsy i popcorn jest. A picie...- Zaglądnęłam do szafki.-Jest. Możecie wpadać.- Po tych słowach usłyszałam tylko krzyk Nialla i trzaskanie drzwiami.
L: Kurde Nialla już nie ma. Hahah. Zaraz będziemy.-Rozłączył się. Zaczęliśmy się śmiać, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam ,a przede mną stał uśmiechnięty blondyn. Wyściskałam go i zaprosiłam do środka. Poszliśmy do kuchni, gdzie Zayn kończył sałatkę, a ja wyciągnęłam chipsy i popcorn i wsypałam je do misek. Niallowi oczy się zaszkliły ze szczęścia.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Niall mógłbyś otworzyć, ja pomogę Zaynowi z sałatką.- Popatrzył na mnie i wyszedł z kuchni.
-U siebie też tak macie?
-Taaa... - Zaczęłam się śmiać.- Nie ma z czego się śmiać.
-Haha. Przepraszam, ale uważam, że jest słodki.
-On działa jak odkurzacz.- I wtedy oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Przestaliśmy się śmiać i usłyszałam otwieranie drzwi.
-Niall chce ci pogratulować kondycji.
-Przepraszam, ale my się chyba nie znamy.
-Tak, tak zabawne. A reszta gdzie?
-W kuchni.
-I udało im się ciebie  stamtąd wygonić. Musze im pogratulować.
Po tych słowach znowu zaczęliśmy się śmiać. Wzięłam popcorn i chipsy, a Zayn wziął sałatkę. Postawiliśmy je na stole i powiedziałam, żeby znaleźli coś fajnego, a sama wróciłam po napoje i szklanki. Zostawiłam je na stole i wróciłam rozejrzeć się za czymś jeszcze.
-Ejj chłopaki! Mamy jeszcze sernik i ciastka!- Po tych słowach do kuchni wszedł Zayn.
-Dawaj, bo Niall już się dorwał do popcornu.- Zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę salonu.
Chłopcy wybrali "The Ring". Skąd oni to wzięli. Nie nawiedzę tego filmu. Usiadłam na podłodze koło Liama, bo na kanapie siedzieli Louis, Harry, Niall i Zayn.
-O nie. Damie nie wypada siedzieć na podłodze.-Usłyszałam koło ucha i poczułam jak ktoś mnie podnosi. To był Zayn.- Niall, nie chcesz siedzieć bliżej tych smakołyków.- Blondyn jak poparzony zerwał się z kanapy i usiadł koło Payna, a ja zostałam odłożona między Harrego i Zayna.
Film się zaczął. Próbowałam udawać twardą, ale ciężko było w niektórych momentach. Zayn co trochę zerkał na mnie rozbawiony.
-No co? Musieliście wybrać taki film, którego najbardziej nienawidzę.- Szepnęłam do niego, na co się uśmiechnął.-Zaraz wracam. Idę po jakieś koce.
-Poczekaj, pójdę z tobą.
-OK. To chodź.- Wstaliśmy i poszliśmy na górę do mojego pokoju. Zayn się mu przyglądał.
-Umiesz grać na tych wszystkich instrumentach?
-Tak a co?
-Nie nic, ale trochę ich dużo.
-Spoko, jeszcze mam perkusję, ale jest w garażu na dole.
-Matko, kobieto. Gdzieś ty była przez całe moje życie.- Uśmiechnęłam się, myśląc, że żartował.
-Haha. Chodźmy do nich, bo chyba słyszałam Louisa.
I miałam rację. Lou siedział Harremy na kolanach i się przytulał, a ten drugi próbował go z siebie zrzucić, powtarzając mu, żeby się ogarnął. Reszta patrzyła na to i się śmiała.
-Dobra, mam dla was koce. Niestety są tylko trzy, więc jeden na 2 osoby.
-To ja mam z tobą.- Odezwał się Harry.
-Och. Jak mi miło, ale myślę, że Lou cię bardziej potrzebuje. Liam ty masz z Niallem, czyli ja jestem z ...
-Ze mną.- Uśmiechną się do mnie Zayn.
-OK. To co oglądamy dalej?- Powiedziałam siadając obok chłopaka i przykrywając się kocem. Wydawało mi się, że film się ciągnie i ciągnie. Jak chłopcy mogą go oglądać z takim spokojem.
Harry co trochę na mnie zerkał. Raz nawet próbował mnie objąć ramieniem, ale go odepchnęłam, mówiąc, że nie ze mną takie numery. Zdziwił się, że dziewczyna mu się oparła i dalej już nie próbował.
Co trochę chowałam głowę w kolanach. Ale to tylko wtedy, gdy serio nie mogłam patrzeć. Zayn spoglądał od czasu do czasu na mnie i się śmiał.
-No i z czego się głupku śmiejesz? Ja na prawdę nienawidzę tego filmu.- Odparłam, gdy znowu spojrzał w moją stronę.
-No to nie oglądaj.- Stwierdził rozbawiony.
-Spoko. Wytrzymam.
-Oj, no chodź.- Powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
-Nie powiedziałam, że tego potrzebuje, czy chce.- Mówiąc to próbowałam się mu wyrwać.
-Nawet nie próbuj, bo i tak nie dasz rady. Jestem trochę silniejszy niż ty.- Szepnął mi do ucha, trzymając mnie mocniej.
-OK, ale ci za to nie odpuszczę.
-Haha. Dobra Mała, a teraz oglądaj.
-No tylko nie Mała.- Ale Zayn już się nie odezwał. To było dziwne uczucie. Odkąd chłopak mnie przytulał, przestałam się bać filmu.
Gdy ten horror się skończył, postanowiliśmy włączyć coś innego.
-To teraz ja wybieram.-Powiedziałam i już miałam wstawać, gdy Zayn złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-O nie Mała, bo wybierzesz coś nudnego. Liam, zobacz co tam jest jeszcze ciekawego.- Odparł i przytrzymał mnie jeszcze mocniej.
-Zayn ja ci kiedyś coś zrobię. A teraz puść mnie!
-Znalazłem Kapitana Amerykę.-Powiedział Liam.
-O niee! Wszystko tylko nie filmy wojenne. W drugiej szufladzie od dołu powinien być Iron Man albo Avengers. Już wolę to.
Popatrzyli na mnie ze zdziwionymi minami.
-No co, myślicie, że jeśli jestem dziewczyną i słodko wyglądam, to nie lubię filmów akcji i superbohaterów.
-Tak.- Odpowiedzieli chórem.
-To źle myślicie. Włącz coś z tego, co ci mówiłam.
Postanowiliśmy oglądnąć Avengers. Było o wiele ciekawiej niż podczas The Ring. Louis cały czas powtarzał Harremu, że mógłby zagrać czarną wdowę, na co ten drugi się fochał. Pocieszałam biedaka przez dobre 10 minut, gdy ten nagle mnie przerzucił przez ramię i szedł w stronę drzwi tarasowych.
-Możesz mi powiedzieć co robisz!-Krzyczałam na niego, ale on nic nie odpowiedział. po chwili wiedziałam już co zamierza. Kierował się w stronę basenu, a to nie wróży nic dobrego.-O nie! Nie, puść mnie!
-Mała, nie krzycz tak, bo sąsiadów pobudzisz.
-Tylko nie Mała! I puść mnie wreszcie!
-Jak sobie życzysz.- Po tych słowach wrzucił mnie to wody. Zdążyłam złapać go za sweter, by pociągnąć go za sobą. Udało się.
-Moje włosy! Zabiję cię!- Po tych słowach szybko wyskoczyłam z wody i zaczęłam biec w stronę domu.-Łapcie ją!
Nim się obejrzałam w moim kierunku biegła czwórka chłopaków.
-Nie uważacie, że to trochę nie fair. Czterech na jedną?
-Nieee...-Odpowiedzieli chórem i znowu zaczęli mnie gonić. Wbiegłam do domu i skierowałam się do swojego pokoju. Zdążyłam do niego wejść i zamknąć drzwi na klucz, gdy ktoś nacisnął klamkę.
-Kurde! Zamknęła się.
-Haha. To dobranoc chłopcy.
-Ej, no nie mów, że idziesz spać.-Odezwał się Niall.
-No do was na pewno nie wyjdę.
-A jak obiecamy, że nic ci się nie stanie.
-Wybacz głodomorku, ale już wam nie wierzę.
-Dobra. Przepraszamy. Chodź, bo nudno nam bez ciebie.-Powiedział Louis.
-No dobra. Ale jak mi coś zrobicie, to nie ręczę za siebie.
-Dobrze.
Otworzyłam drzwi, a przede mną stali wszyscy z One Direction. Wparowali do mojego pokoju i zaczęli go oglądać.
-To twoje instrumenty?- Spytał po chwili Niall.
-Tak.
-W garażu ma jeszcze perkusje.- Dokończył za mnie Zayn.
-Właśnie.- Uśmiechnęłam się.- Może was trochę oprowadzę po domu?
-Pewnie.
Pokazałam im jadalnie, wszystkie sypialnie, garaż, moją salę do ćwiczeń, a nawet pokój do nagrań. Zdziwili się trochę widząc u mnie w domu sprzęt do nagrywania kawałków.
-Zaśpiewaj coś.- Powiedział loczek.
-Może innym razem, ale możemy coś nagrać. Który z was gra na gitarze?- Zgłosili się Liam, Louis i Niall.-Świetnie. Chodźcie ze mną, a wy poczekajcie.- Zaprowadziłam ich do mojego pokoju, gdzie każdy wybrał sobie gitarę. Liam i Louis klasyki, a ja i Niall elektryki. Wróciliśmy z nimi do chłopaków.
-To co gramy?
-Może Kiss You?- Powiedział Louis.
-Spoko może być.
-Ale pod warunkiem, że zaśpiewasz.- Dodał Liam.
-Nie.
-No proszę.
-Nie. Sory chłopcy, ale nie mam ochoty. A poza tym słuch wam siądzie jak mnie posłuchacie.
-A skąd wiesz, że siądzie? Nie bądź taka i zaśpiewaj.
-Ehh... OK. Ale tylko refreny.
-Może być.- Odezwał się Zayn
-OK.
Zaczęliśmy  grać. Jak ustaliliśmy wcześniej, śpiewałam tylko refreny, ale i tak zdawało mi się, że chłopcy śpiewali wtedy ciszej. Gdy skończyliśmy śpiewać wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
-Co, aż tak źle.
-Źle? Czy ty się kiedyś dziewczyno słyszałaś? Masz nieziemski głos i nic z nim nie robisz?- Odezwał się Zayn.
-A co mam robić?
-Pokazać się. Zaprezentować swój talent.
-Nie mam na to czasu. Szkoła, lekcje tańca dwa razy w tygodniu, do tego chcę mieć czas dla Kimi i Amber, a nie pracować i nie mieć na nic czasu jak mój tata. Wiecie kiedy ja go ostatni raz widziałam, w czwartek. Nawet w niedzielę pracuję.- Po tych słowach zostawiłam gitarę i wyszłam z domu. Usiadłam nad basenem i myślałam o tacie. O tym kiedy miał ostatnio dla mnie czas.
-Hej, przepraszamy. Nie chcieliśmy cię urazić.- Obok mnie usiadł Zayn.
-Spoko. Przepraszam. Nie powinnam tak wybuchać.- Spuściłam głowę przyglądając się wodzie. Poczułam jak mnie obejmuje. Przytulił mnie do siebie, a ja jak małe dziecko wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Uśmiechnął się pod nosem i mnie podniósł.
-Chodź do środka. Chłodno się trochę robi.- Po tych słowach pociągnął mnie za sobą do domu. W salonie czekała reszta chłopaków. Podeszłam do nich i wcisnęłam się między Harrego i Nialla na kanapę.
-To co jeszcze robimy. Może teraz Iron Man?- Wszyscy zgodnie przytaknęli głowami. Louis włączył film, a ja poszłam dorobić popcornu, bo jak zwykle Niall wszystko zjadł. Wróciłam i usiadłam obok blondyna, który siedział na podłodze. Zaraz jednak zostałam znowu wciągnięta przez Liama i Zayna na kanapę. Gdy film się skończył, my już smacznie spaliśmy. Ja leżąc prawie na Zaynie, Louis oparty o Nialla, a Liam o Harry'ego. O dziwo wszyscy zmieściliśmy się na kanapie i nawet było nam wygodnie.



Kolejny rozdział :D Cieszę się, że mam coraz więcej wyświetleń :D Miło :) Kolejny rozdział za tydzień. Chyba, że mi się ujebie coś i wstawię wcześnie. To zależy od komentarzy. Zapraszam i pozdrawiam :)

Tysiaxxx