niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 3. "O jak słodko wyglądają. Jak niczym nie przejmujące się dzieci."

         Następnego dnia postanowiłam się trochę powłóczyć po dzielnicy, a że była sobota, nie musiałam martwić się lekcjami. Dziewczyny nie mogły mi towarzyszyć, ponieważ Kimi miała urodziny babci, a Amber jechał z rodzicami do cioci, która szykowała się do ślubu. Miałam więc cały dzień tylko dla siebie. Wzięłam moją kochaną deskorolkę i wyszłam na zewnątrz. Pogoda była idealna. Nie było za gorąco ani za zimno. Najpierw poszłam do skateparku, gdzie spędziłam dobre dwie godziny na rampach. Potem naszła mnie ochota na kawę, więc skierowałam się w stronę mojej ulubionej kawiarni, gdzie zamówiłam kawę na wynos. Po 10 minutach kierowałam się już w stronę mojej dzielnicy.
Jeździłam jej ulicami mijając znajomych i sąsiadów. Z każdym się witałam i zamieniałam kilka słów. Miałam wyśmienity humor i nic ani nikt mi go chyba dzisiaj nie popsuje.
-Liss !- Słysząc swoje imię odwróciłam się w stronę, skąd słyszałam nawoływanie. Mój wzrok padł na Liama, który machał do mnie zza płotu ogromnej willi ( nieco większej od mojej ). Podjechałam do niego a on wyszedł i mnie uściskał. Ucieszyłam się na jego widok i również się do niego przytuliłam.
-Liam! Siema. Co tam słychać?-spytałam po chwili. Przyglądnęłam się mu. Był bardzo ładnie ubrany. Na luzie, ale starannie i modnie.
-A spoko. Siedzę z chłopakami w ogrodzie i już mam ich serdecznie dosyć.-Mówił wskazując na biegających i lejących się wodą mieszkańców domu.
Uśmiechnęłam się na ten widok, bo to wyglądało po prostu słodko.
-O jak słodko wyglądają. Jak niczym nie przejmujące się dzieci.
-I uwierz mi na słowo, że tacy właśnie są.-Odparł po chwili Payne. Zaśmiałam się głośno gdy zobaczyłam jak jeden podchodzi od tyłu do drugiego i wpycha go do wody.
-Skoro masz tych słodziaków dosyć to może chcesz mi potowarzyszyć? Odłożę deskę do domu i możemy gdzieś się wybrać.-Zaproponowałam. Liam patrzył na mnie chwilę, potem spojrzał na dalej wygłupiających się chłopców, a następnie znowu na mnie.
-Dobra idę z tobą. Chłopaki wychodzę! Nie zdemolujcie domu!-Krzyknął w ich kierunku. Momentalnie się odwrócili w naszą stronę, ale mnie nie zauważyli, bo stałam za Liamem.
-OK!- Krzyknęli równocześnie i gdy Payne zamykał furtkę za sobą chłopcy mnie zobaczyli. Popatrzyli się dziwnie w naszym kierunku i wbiegli do domu. Liam widząc to ryknął śmiechem. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Zaprosiłam go na chwilę do środka, żebym mogła odłożyć deskorolkę i się przebrać w coś luźniejszego<czyt. krótkie różowe spodenki z granatowymi dodatkami, czarny T-shirt, czarna torba z nitami, różowo czarne vansy>. Do tego związałam włosy w kitę i po 10 minutach byłam gotowa do wyjścia.
Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Payne. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i powiedział, że bardzo ładnie wyglądam. Uśmiechnęłam się do niego i wyszliśmy z domu.
Spacerowaliśmy po parku popijając kupioną wcześniej przez nas kawę. Gadaliśmy praktycznie o wszystkim. Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć i rozdawania autografów, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Patrzyłam jak mój przyjaciel,ponieważ mogę chyba go już tak nazwać, cieszy się z uśmiechu każdej fanki i z każdego złożonego autografu.
Gdy skończył, usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy sobie opowiadać o największych odpałach, które kiedyś miały miejsce. Gdy słyszałam jak Harry się popłakał jak mu wyprostowali włosy, to myślałam że zaraz zacznę się tarzać ze śmiechu pod ławką. Liam za to nie mógł uwierzyć, że prawie we mnie i "moje kochane siostry" walną piorun, bo nam się zachciało jeździć rowerami w środku burzy.
Tak minął mi prawie cały dzień. W towarzystwie Liama i jego boskich historii.
Zbliżał się wieczór, więc postanowiliśmy wracać do domu. Szliśmy i całą drogę się śmialiśmy. Gdy doszliśmy pod mój dom Liam przytulił mnie na pożegnanie.
-Musisz poznać chłopaków.-Odparł po chwili.
-Z chęcią. A ty za to musisz poznać Kimi i Amber.-Uśmiechnęłam sie do niego.
-Z przyjemnością, jeśli nie będą krzyczeć na mój widok.-Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i powiedziałam mu, że pewnie zareaguję tak samo jak ja, z czego się ucieszył, bo niewiele takich dziewczyn zna.
-Może teraz ja cię trochę odprowadzę, bo nie chce jeszcze wracać do pustego domu.-Zaproponowałam.
-Z chęcią.- Podał mi ramię, które złapałam i ruszyliśmy w stronę końca ulicy. Gdy doszliśmy pod jego dom jeszcze raz się pożegnaliśmy i poszłam z powrotem w swoją stronę, a Payne drzwi.

-Co to za laska?-Spytał mnie na dzień dobry chłopak z burzą loków na głowie.
-Oj, Harry. Przyjaciółka. Poznałem ją niedawno yyy... na ulicy.-Odparłem wymijając go i kierując się do salonu, gdzie na konsoli grali Zayn, chłopak o ciemnej karnacji i czarnych włosach, i Louis, który ma brązowe postawione na jeża włosy.
-Hej chłopaki. gdzie Niall ?-Odezwał się Payn.
-A gdzie może być jak nie w kuchni.-Odparł po chwili Zayn. Walnąłem facepalma, bo przecież to było oczywiste, i udałem się do kuchni, gdzie siedział blondyn i zajadał sie kanapkami z pomidorem.
-O już wróciłeś. Kto to był ?- Zapytał gdy wszedłem do kuchni.
-Liss. Przyjaciółka.
-Musisz ją kiedyś przyprowadzić do nas.
-I tego się obawiam. Jesteście nieobliczalni. Z resztą widziała was przy basenie. Stwierdziła że słodcy jesteście. Hahaha...-Zacząłem się śmiać. Niall za to dumnie wypiął pierś, po czym znowu wrócił do jedzenia.
Wyszedłem z kuchni i znowu pojawiły się pytania o Liss. Zignorowałem je i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem prysznic i położyłem się w łóżku, aby po chwili zasnąć.



3 rozdział :D Rozdziały będą się pojawiać w weekendy :P
Wszystkie stylówki są mojego autorstwa :P
Dziękuje :D
Tysiaxxx

1 komentarz: